[ Pobierz całość w formacie PDF ]
żeby poradzić sobie z taką bronią. Jest jeszcze coś. - Co takiego? - Broń miała zaciśniętą w lewej ręce. - Więc? - Pamiętaj, że była praworęczna. Przechyliła głowę. - Napiszesz, że istnieje podejrzenie zabójstwa? - Chyba żartujesz! Wiesz, u kogo pracowała? - Tak. - Westchnęła. - U senatora Fowlera. - A ty byś napisała podejrzenie zabójstwa" czy wolałabyś zachować pracę? Trudne pytanie. - Ale jeżeli została zamordowana... - Jeżeli" jest subiektywne. Ja nie jestem specjalistą medycyny sądowej z filmów telewizyjnych. Mam dwa lata do 90 Diana Palmer emerytury i nie będę ryzykował z powodu możliwości. Zakwalifikowana jako samobójstwo, póki nie mam pewności, że było inaczej. - A mógłbyś chociaż napisać możliwe samobójstwo", Murphy? Zrobisz to dla mnie? - Alice, czy wiesz coś, o czym ja nie wiem? Nie mogła się jeszcze dzielić swoimi podejrzeniami. - Zrób to dla mnie. Zwiat się nie zawali, a w razie czego będziesz kryty. - Dobra, napiszę możliwe". Ale jeżeli coś wygrzebiesz, mnie pierwszemu powiesz, zgoda? - Zgoda. Jej następnym krokiem miało być spotkanie z pastorem w kościele Baptystów, ale musiała zaczekać do pogrzebu. Gdyby spotkała się z nim sama, ktoś mógłby ją zauważyć i jej życie również byłoby w niebezpieczeństwie. Poszła do siedziby policji i zastała detektywa Pucka Mar-queza przy biurku. Biuro było prawie puste, a on siedział, zagrzebany w teczkach i papierach. - Alice! - Zerwał się na równe nogi. - Jak miło cię widzieć. - Tak? Dlaczego? - spytała podejrzliwie. Zerknął na zawalone biurko. - Każdy powód jest dobry, żeby zrobić przerwę. Ale naprawdę miło cię widzieć. - A co robisz? - Przeglądam stare sprawy. Szef powiedział, że mogę to robić, ale nie ogłaszać, dlaczego się tym zajmuję. - A dlaczego się tym zajmujesz? - spytała. W pogoni za szczęściem 91 - Twoje morderstwo w Jacobsville coś mi przypomniało. Był taki przypadek, też niewyjaśniony. Krótko przed tym, jak zabito rodzinę Kilravenów. - Może być jakiś związek? - zastanawiała się głośno. - Nie mam pojęcia. Jak śmierć nastolatki mogłaby być związana ze śmiercią rodziny policjanta? Może to przypadek. - Odłożył teczki. - A ty, dlaczego tu jesteś? - Przyjechałam sprawdzić wyniki sekcji. Kobieta, która pracowała u senatora Fowlera, rzekomo popełniła samobójstwo. Ale pocisk wszedł z góry pod kątem, rękę miała za słabą, żeby pociągnąć za spust, a broń spoczywała w niewłaściwej dłoni. - Dziwne samobójstwo! - prychnął. - Też tak uważam. Pamiętasz, że-miała związek z ofiarą zabójstwa w Jacobsville? Przysięgała, że nie zna jego nazwiska, ale podała mi jego przybrane, które ci przekazałam. Powiedziała, że rozmawiał z pastorem z jej kościoła, mówił o jakimś wypadku, który spowodował śmierć innych osób, miał nieczyste sumienie i chciał powiedzieć, co wie. - To ciekawe. Porozmawiasz z pastorem? - Chcę, ale boję się, że mnie ktoś zobaczy. Jego życie może być zagrożone, jeśli coś wie. To poważna sprawa i ma związek z ważnymi ludzmi. - Może z senatorem? - zastanawiał się głośno. - Może. - Kiedy z nią rozmawiałaś? - Było przyjęcie w domu senatora. Harley Fowler mnie zabrał... - Wcześniej nie skojarzyła zbieżności nazwisk. Senator nazywa się Fowler. Harley nazywa się Fowler. Senator go rozpoznał, podszedł, odezwał się... 92 Diana Palmer - Harley Fowler? - podkreślił Marąuez, kojarząc tak samo. - Rodzina Harleya? - Nie mam pojęcia. Nic mi nie mówił, ale senator zachowywał się dziwnie. Wydawało się, że zna Harleya. A kiedy Harley odwiózł mnie do domu, był jakiś rozko-jarzony, nieswój. - Pochodzi z bogatej i wpływowej rodziny i pracuje przy bydle dla Parksa? - zastanawiał się Marąuez. - Czy to nie dziwne? - Tak, ale jeżeli to prawda, nie mów nikomu - poprosiła Alice. - To jego sprawa. - Jasne, zachowam to dla siebie. Kto cię widział u senatora z tą kobietą? - Wszyscy. Powiedzieliśmy, że znamy jej pastora i mamy dla niej wiadomość od niego. - Jeżeli chodziła do kościoła co tydzień, czy to nie podejrzane? Alice się uśmiechnęła. - Harley powiedział, że pastor prosił o podwiezienie jakichś wiernych w niedzielę. - Alice, jej samochód wyciągnięto z rzeki w Jacobsville... - O Boże - jęknęła. - Ale wtedy tam nikt jeszcze nie miał o tym pojęcia. - Ale może ktoś cię rozpoznał i wiedział, że zajmujesz się tym zabójstwem. Zmarszczyła brwi. - I przeze mnie zginęła. - Nie. - Gdybym tam nie poszła i nie rozmawiała z nią! - zaprotestowała. W pogoni za szczęściem 93 - Kiedy ci jest pisany koniec, to jest pisany, Jones - odpowiedział filozoficznie. - Czy to atak serca, czy wypadek samochodowy. Liczą się intencje. Nie poszłaś tam, żeby narobić kłopotów. - Dziękuję, Marąuez. - Jeżeli została zamordowana - ciągnął - to jakoś pasuje to do twojej sprawy. To znaczy, że morderca nie chce dopuścić, żeby ktoś coś powiedział. Alice zmartwiała. - Morderca? - Ta kobieta powiedziała ci, że ofiara wiedziała o śmierci kilku osób. Kto inny jak nie morderca byłby tak zdeterminowany, żeby zlikwidować świadków? - Wciąż nie wiemy, kim jest ofiara. - Jeżeli pastor coś wie, jest w niebezpieczeństwie. Nawet jeżeli nie wie, to też jest. - Co możemy zrobić, żeby go chronić? Marąuez chwycił za telefon. - Zaryzykuję swoją karierę zawodową i spróbuję mu pomóc. Pięć minut pózniej odłożył słuchawkę. - Jesteś pewien, że to najlepszy sposób, żeby go chronić? - spytała Alice zaniepokojona. - Najlepszy, jaki mi przyszedł do głowy, poza tymczasowym aresztowaniem - oznajmił uroczyście. - Twojemu szefowi się to nie spodoba. - Najprawdopodobniej. - Jesteś księciem z bajki! - Uśmiechnęła się. - Mogłabyś mnie poślubić. 94 Diana Palmer - Nie ma szans. Znając moje szczęście, jak tylko bym cię pocałowała, zmieniłbyś się w żabę. Zawahał się, po czym wybuchnął śmiechem. - Dzięki, Marąuez. Jeżeli kiedykolwiek będę ci mogła pomóc, możesz na mnie liczyć. - To zadzwoń do mojego szefa i powiedz mu, że mam wysoką gorączkę, halucynacje i nie odpowiadam za swoje czyny. - Zrobię to. Obiecuję. Następnego ranka lokalne media doniosły, że pastor młodej kobiety, która popełniła samobójstwo, jest przesłuchiwany przez policję w związku z dawną sprawą, z którą może się łączyć śmierć kobiety Alice uznała, że było to genialne posunięcie Marąueza, bo kto ryzykowałby zabicie pastora, który jest w kontakcie z policją. Szef Marqueza był wściekły, ale Alice wszystko mu wyjaśniła i zgodził się, że był to słuszny krok. Przed pogrzebem Alice poszła się spotkać z wielebnym Mikiem Colmanem. Siedział w biurze, w tenisówkach, starych dżinsach i czarnej bluzie, nosił okulary i miał uśmiech ciepły jak letni dzień. Wstał i przywitał się z Alice, gdy się przedstawiła. - Rozumiem, że mógłbym być kandydatem do sekcji - zaczął. - Detektyw Marquez uznał, że szum w mediach może mi uratować życie. - Dwie osoby już życie straciły. Ofiary z Jacobsville nie możemy nawet zidentyfikować. - Przykro mi z powodu Dolores. Nie wierzyłem, że mogłaby się zabić - zmartwił się pastor. W pogoni za szczęściem 95 - Smutne, że tyle zrobiła dla człowieka dręczonego przeszłością i zapłaciła za to życiem. - Boże działania często są dla nas niezrozumiałe. Więc jak mogę pani pomóc? - Pastorze, czy mógłby pan opisać człowieka, którego Dolores do pana przysłała? Gdyby przyszedł nasz rysownik z laptopem, pomógłby pan przygotować portret pamięciowy? - Myślę, że mogę to zrobić lepiej.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|