[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Tego pirata? - zapytała. - Tak, dokładnie. - Nachylił się i konspiracyjnym szep tem dorzucił: - Ale go tam nie ma. Roześmiała się. - To dobrze, wolę ją zwiedzić, kiedy nie straszy tam jego duch. - Obróciła w rękach torebkę. - No to kiedy? - zapyta ła, nie patrząc na Marcusa. Zawahał się. Czekało go spotkanie, na które nie miał najmniejszej ochoty. Oczywiście będzie musiał na nie pójść, czy chce, czy nie chce. NIEBEZPIECZNA MIAOZ 39 - Jestem umówiony na lunch. Może jutro, powiedzmy między pierwszą a drugą? Delia w jednej chwili się rozpromieniła. - Bardzo chętnie - odparła onieśmielona. - Będę czekał w foyer. - Znów się zawahał. - Kiedy Fred będzie się tłumaczył przed pani siostrą, może pani usłyszeć parę dziwnych rzeczy na mój temat. Niech pani mu nie wie rzy, a przynajmniej proszę poczekać z osądem, póki mnie pani lepiej nie pozna. Dobrze? Zdziwiła ją ta prośba, ale odpowiedziała: - Dobrze. - I jeszcze jedno - dodał, kiedy zatrzymali się przed hote lem. - Jeżeli Fred zarzuci pani kłamstwo i powie, że nic takiego nie miało miejsca - a może tak być - proszę powie dzieć siostrze i szwagrowi, że kamery zarejestrowały wszyst ko na taśmie, którą w każdej chwili mogę im udostępnić. To wystarczy jako dowód przed sądem. - Uważa pan, że powinnam podać Freda do sądu? - za pytała. Rozdarty między tym, co uważał za słuszne, a tym, co musiał zrobić, uznał w końcu, że nie może sobie pozwolić na to, by Fred w tym momencie wylądował w więzieniu. - Nie - skłamał - ale nie powinna pani już nigdy spoty kać się z nim sam na sam. - Nie zamierzam. Smith wysiadł i otworzył drzwiczki od strony Delii. Go ście wychodzący z hotelu przystanęli i z ciekawością patrzyli na czarną limuzynę. - Pewnie biorą nas za gwiazdy rocka - roześmiała się Delia. - Niech sobie myślą, co chcą. Na pewno nic pani nie jest? - zapytał Marcus. \ 40 NIEBEZPIECZNA MIAOZ - Nie, wszystko w porządku - odpowiedziała, pieszcząc wzrokiem jego twarz. - Jeszcze raz dziękuję. - Nie ma za co. Zobaczymy się jutro. - Między pierwszą a drugą, w foyer - dorzuciła. Smith podał jej rękę i pomógł wysiąść, a na koniec obda rzył ją szerokim uśmiechem. Zarumieniła się, bo nadal ją onieśmielał. - Dobranoc - zwróciła się do Marcusa. Uśmiechnął się. - Dobranoc, aniołku. Jak na skrzydłach przemknęła obok gapiących się tury stów, weszła do hotelu i pofrunęła prosto do windy. Gdy własnym kluczem otworzyła drzwi i weszła do hote lowego apartamentu, zastała ogromnie zdenerowawaną Barb. - Gdzieś ty była, kochanie?! - wykrzyknęła, załamując wypielęgnowane ręce. A potem podbiegła do niej i omal nie udusiła jej w spazmatycznym uścisku. - Mało nie umarłam na serce, kiedy Fred zawiadomił nas, że zostałaś porwana przez jakiegoś gangstera! - Fred rzucił się na mnie w ciemnej alejce - powiedziała ze złością Delia, wskazując opuchnięty policzek. - A kiedy zaczęłam się opierać, uderzył mnie w twarz! Barb głośno jęknęła. Barney, jej mąż, wszedł do pokoju, ubrany w smoking. Zwiatła lampy odbijały się w jego łysiejącej czaszce. - Nareszcie wróciłaś - rzekł, mrużąc ciemne oczy. - Fred martwił się o ciebie... - Fred rzucił się na mnie... - zaczęła Delia. - Ależ kochanie, przecież wiesz, że to nieprawda - łagod niejszym tonem ciągnął Bamey. - Fred wyjaśnił mi, że się zdenerwowałaś, bo był troszkę podchmielony... NIEBEZPIECZNA MIAOZ 41 - Popatrz na mój policzek! - wybuchnęła z furią. - Chciał mnie zgwałcić, a kiedy zaczęłam się bronić, uderzył mnie z całej siły w twarz! Barney zawahał się. W jego oczach błysnął gniew. - Fred powiedział, że to właściciel kasyna nabił ci sińca. - Cały ten incydent został zarejestrowany na taśmie - poinformowała sucho Delia. - Szef hotelowej ochrony mówi, że możecie to sobie obejrzeć. Oboje. W każdej chwili. ROZDZIAA 3 Zapadła głucha cisza. Barb spoglądała to na męża, to na siostrę. - Myślę, że Fred kłamie - odezwała się w końcu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|