Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

ciekawości, zapytał:
- Opowiedz mi o panu Hornie. Kim on jest i dlaczego zajmuje się waszymi
sprawami?
Wydawało mu się, że jej oczy zabłysły na moment.
- On jest miły i mądry, a macocha zna go bardzo długo i są sobie bardzo
bliscy.
Przerwała, jakby przypomniała sobie, że miała coś jeszcze powiedzieć, i
dodała:
- Chyba mógłby nam pomóc zarobić dużo pieniędzy, jeżeli byłbyś
zainteresowany.
Książę niemal zaśmiał się w głos. To było dokładnie to, czego oczekiwał.
Kane Horn zaproponowałby inwestycję w rodzaju wzbogać się szybko, a
pieniądze przepływałyby do jego własnej kieszeni. Na głos powiedział:
- Na pewno o tym porozmawiamy. Jestem pewien, że będzie to bardzo
interesujące, ale oczywiście są również inne rzeczy, o których będziemy
chcieli porozmawiać. Na razie nie rób nic, dopóki ja nie będę wystarczająco
zdrowy, żeby się wszystkim zająć.
- Ale będziesz dobry dla macochy?
- Oczywiście! Dlaczegóż miałbym być inny? Jane wstała i powiedziała:
- Jesteś cudowny, tak jak przypuszczałam. Musisz się pospieszyć i
wyzdrowieć! Chcę pokazać wszystkim, jakiego przystojnego i ekscytującego
męża będę miała!
Gdy mówiła, pochyliła się do przodu i pocałowała go w policzek. Na
szczęście Ross znowu pospieszył na ratunek.
- Proszę pani, obiecała mi pani, że nie zostanie dłużej niż trzy minuty, a
minęło już ponad dziesięć albo jestem Duńczykiem.
Jane zaśmiała się.
- Nikt by cię nie posądził, że jesteś kimś innym niż Szkotem! Zostawiam
teraz twojego pana w spokoju, żeby odpoczął, ale wrócę tu jutro!
- Oczywiście, wasza wysokość - odpowiedział Ross trzymając otwarte
drzwi.
Jane odwróciła się, żeby posłać księciu pocałunek.
- Pospiesz się i wyzdrowiej. Zobaczymy się jutro.
Jeszcze raz pomachała mu ręką i pobiegła w dół korytarza, a Ross
odprowadził ją do samych schodów. Na dole, w holu, czekali na nią wdowa i
Kane Horn. Zbiegła do nich szybko, a Ross odsunął się w cień, gdzie nie był
widziany.
- Dobrze poszło? - dobiegł go głos hrabiny.
- Oczywiście! - odpowiedziała Jane. - Czego innego się spodziewaliście?
Wyszli przez frontowe drzwi i wsiedli do czekającego na nich powozu, a
Ross wrócił do saloniku.
Książę zrzucił z siebie koc i znów stanął przy oknie. Tym razem nie
widział piękna okolicy, tylko to, że wszystko było bardziej skomplikowane,
niż mogło mu się przyśnić. Ustalił już, że Kane Horn był złodziejem, a wdowa
nie była wcale lepsza. Obydwoje, byli zdeterminowani położyć rękę na
pieniądzach Jane i trudno było obmyślić sposób, żeby ich od tego
powstrzymać unikając jednocześnie kłótni. Jeżeli ich po prostu wygoni, to
może to być straszny początek jego małżeństwa. To było coś, o czym nie
chciał dyskutować z Rossem, pomimo że był pewien, iż jego lokaj dobrze
wiedział, o czym teraz myśli.
Po południu złożył mu wizytę sir Iain McCaron i na jego prośbę
poproszono go na górę do pokoju.
- Lepiej się czujesz Talbocie? - zapytał.
- Dużo lepiej, ale musisz zrozumieć, że dzień, dwa po takim ataku muszę
się oszczędzać.
- Oczywiście, oczywiście! - zgodził się sir Iain.
- Ale chciałem się z tobą zobaczyć, bo jest kilka rzeczy, które chciałbym,
żebyś mi wyjaśnił.
Cóż to takiego?
- Po pierwsze, kim jest ten Kane Horn, którego hrabina wdowa
przyprowadziła tutaj dziś rano?
- Przyprowadziła go ze sobą? - zapytał sir Iain. - Cóż, jeżeli chcesz o nim
coś wiedzieć, będziesz musiał ją zapytać!
- Myślałem, że ty będziesz wiedział.
- Nie wiem nic, poza tym, że ona mówi, że jest to jej kuzyn, który
najwyrazniej zna się na interesach. Słyszałem, że był już u adwokatów Jane,
więc przypuszczam, że wie wszystko ojej fortunie. Podobno pochodzi z
Ameryki.
- To jest raczej to, czego oczekiwałem. Sir Iain spojrzał na niego pytająco.
- Czy sugerujesz?... - zaczął sir Iain.
- Nic nie sugeruję - odparł książę. - Chciałbym po prostu wiedzieć, jaka jest
rola tego pana, zanim zacznie się on zajmować pieniędzmi mojej przyszłej
żony czy mówić jej, jak maje zainwestować.
- Czy to właśnie robi? Dobry Boże, nie możesz na to pozwolić!
- Nie mam takiego zamiaru, ale myślę, że nie byłoby dobrze, gdyby doszło
do otwartej kłótni między mną a Jane, zanim się pobierzemy.
Tak, tak, oczywiście! Moim mottem było zawsze, żeby nie rozmawiać z
kobietami o pieniądzach.
- Masz rację - zgodził się książę - ale w tym wypadku jest to trochę trudne.
Jeżeli masz jakieś podejrzenia, to spróbuję się czegoś o nim dowiedzieć.
- Nie powiedziałem, że mam wobec niego jakieś podejrzenia. Jestem tylko
zainteresowany i ostrożny.
- I bardzo dobrze. Nie chcesz przecież roztrwonić fortuny Jane.
- No właśnie! - zgodził się książę. - Teraz opowiedz mi o wdowie. Kim ona
była, zanim wyszła za Dalbetha?
Sir Iain się zaśmiał.
- To jest pytanie, które zadawało wiele osób, ale nikt jakoś nie zna na nie
odpowiedzi.
- Dlaczego?
- Bo nikt o niej nic nie wie. Słyszałem, że spotkała Dalbetha w Edynburgu, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates