Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

tonia. Podniósł wzrok i zobaczył, że jego szef mija właśnie
recepcję. Gina szła obok niego.
Sam jej widok sprawił, że Mike poczuł się stremowany
jak uczniak na pierwszej randce. Miała na sobie obcisłe
dżinsy i zapinaną bluzę, o wiele skromniejszą niż zwykle.
A jej uśmiech... nikt nie uśmiechał się tak, jak ona.
Zatrzymała się na chwilę, by porozmawiać z jedną
z sekretarek, a potem ruszyła w stronę jego biura, podczas
gdy Antonio poszedł do siebie.
Mike nawet nie udawał, że jest zajęty. Patrzył, jak
Gina idzie w jego stronę, a serce biło mu szybciej z każdym
jej krokiem. Jednak gdy weszła i zamknęła za sobą drzwi,
wstał gwałtownie z krzesła.
 To nie jest dobry pomysł.
 Dlaczego?
 Otwórz drzwi.
Spojrzała, nadąsana.
 Chcesz, żebym cię całowała przy wszystkich?
 Nie.  Ominął ją i otworzył drzwi.
Widział, jak sekretarka, Cori, stara się ukryć roz-
bawiony uśmiech. Co tu się, do diabła, działo? Czy
wszyscy już wiedzieli o nim i Ginie?
Potrząsnął głową. To tylko efekt wyrzutów sumienia.
 %7ładnego całowania w biurze  powiedział szeptem,
mijając ją i wracając za biurko. Bardzo dobrze, że dzielił
ich ten solidny kawał drewna.
 Mówisz o mnie?  spytała, niewinnie otwierając
szeroko oczy.
 O nas obojgu.
Przysiadła na skraju biurka i zaśmiała się gardłowym,
zmysłowym głosem, który wcale nie pomagał mu wy-
trwać w postanowieniu.
 Tęskniłam za tobą.
Ich oczy spotkały się.
 Ja też.  A potem spojrzał na drzwi. Z tego miejsca
nie widział Cori ani nikogo innego.  Jadłaś już lunch?
Zamrugała, zdziwiona.
 Dopiero jedenasta.
 Racja.
Przechyliła się nad biurkiem.
 Może miałeś na myśli coś innego?
 Gina, przestań.
Wyprostowała się z urazą w oczach. Natychmiast
pożałował swojego szorstkiego tonu.
 %7ładnych szaleństw w biurze, zgoda?  dodał już
Å‚agodniej.
 Czy to znaczy, że zaszalejemy pózniej?  Niepew-
ność w jej oczach sprawiła, że poczuł się nieswojo.
Chyba nie myślała, że ostatnia noc była dla niego tylko
przelotną rozrywką, to niemożliwe. A może jednak? Do
diabła. Podszedł do drzwi i zamknął je. A potem, dla
pewności, przekręcił klucz.
 Co się stało?  Gładził ją po ramieniu.  %7łałujesz
tego, co wczoraj zrobiliśmy?
Zdziwienie w jej oczach z pewnością było szczere.
 Nie. Nigdy.
 Ale coÅ› jest nie tak.
Odwróciła wzrok, ale przyciągnął jej brodę, zmuszając,
by spojrzała mu w oczy.
 Nic takiego. NaprawdÄ™.
 Więc mi powiedz.
 Nie powinniśmy zamykać drzwi. Sam tak mówiłeś.
Zaśmiał się. Może zareagował przesadnie. Może
czuła się po prostu niezręcznie po swojej wczorajszej
deklaracji.
 Porozmawiamy przy lunchu.
Skinęła głową.
 Mam tu jeszcze kilka spraw, a potem pójdziemy do
chińskiej restauracji przecznicę dalej.  Jeszcze nigdy nie
spotkał tam nikogo z firmy.  Lubisz chińską kuchnię?
Wzruszyła ramionami.
 Nigdy nie próbowałam.
Niewiarygodne.
 Dobrze, więc spróbujesz teraz, a jeśli ci się nie
spodoba, zmienimy lokal i zapraszam ciÄ™ na cheesebur-
gera.
Uśmiechnęła się szeroko.
 A potem pójdziemy po zakupy?
Przekręcił klucz i otworzył drzwi.
 Jeśli chcesz.
 A teraz pomogÄ™ ci w pracy.
 Szczerze mówiąc, mam dla ciebie zadanie.  Wskazał
na komputer.  Umiesz korzystać z internetu?
Oczy jej zalśniły.
 Tak.
 Myślę, że tamten pomysł na bar specjalizujący się
w winach jest naprawdę niezły. Chciałbym, żebyś spraw-
dziła, czy w mieście jest już coś takiego, nie tradycyjna
winiarnia, ale miejsce dla młodych ludzi, z muzyką na
żywo i tak dalej.
Zdążyła już odłożyć torebkę i usadowić się przed
monitorem.
 Zacznij od Manhattanu.
Skinęła, stukając w klawiaturę z zawrotną szybkością.
 Wiem, że to dobry pomysł, Michael. Wszyscy ci
faceci, puszÄ…cy siÄ™ jak pawie i starajÄ…cy siÄ™ wszystkim
zaimponować...  Westchnęła zdegustowana.  Co oni
wiedzÄ… o winie?
Mike uśmiechnął się. Znów zaimponowała mu swoją
ambicją i entuzjazmem. Wrócił do pracy. Cieszył się, że po
pierwszej spędzonej razem nocy mogli tak siedzieć obok
siebie, rozmawiajÄ…c o zakupach, winie i interesach.
Czuł się tak swobodnie w jej towarzystwie. Może
nawet za dobrze.
Przez kolejnÄ… godzinÄ™ pracowali w milczeniu. Mike
przekopał się przez imponujący stos dokumentów, a Gina
znalazła trzy kluby, do których powinni zajrzeć.
Wyszli do chińskiej knajpki jednocześnie z Cori, która
umówiła się ze swoim mężem na lunch. Kiedy jechali
razem windą, Gina zachowywała się grzecznie, trzymając
ręce przy sobie i zachowując rozsądny odstęp. Ale gdy
tylko znalezli się na ulicy, chwyciła go za rękę i pociągnęła
w bocznÄ… uliczkÄ™.
 Musisz natychmiast mnie pocałować  oznajmiła,
zarzucając mu ręce na szyję i przywierając do niego całym
ciałem.
Zachwiał się i oparł o ceglany mur. Wokół, na ziemi,
poniewierały się puszki po piwie i papierki po batoni-
kach.
 Jakie to romantyczne  zażartował.
 Dlaczego mnie nie całujesz?  Patrzyła na niego
z powagÄ… w oczach.
Zamarł. Coś było nie tak. Ona chciała czegoś więcej niż
pocałunku. Chciała potwierdzenia. Pochylił głowę i mus-
nął jej usta. W takim przypadku czułość będzie lepsza od
namiętności, zdecydował.
Mylił się.
Wepchnęła mu język do ust tak gwałtownie, że prawie
namacalnie czuł jej desperację. Spragnione usta napa-
stowały go, nie pozwalając odetchnąć.
Wreszcie udało mu się odsunąć.
 Gina, zwolnij trochÄ™!
Zarumieniła się, zawstydzona.
 Już nie lubisz się ze mną całować?
 Jasne, że lubię. Hej!  Zwiesiła głowę, ale uniósł ją
z powrotem.  Możesz mi teraz powiedzieć, co się stało?
Znów spuściła wzrok. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates