Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

swego życia, ale nie z serca.
Jak można być taką idiotką? pomyślała w panice.
Udając zmęczenie, przetarła oczy, by ukryć łzy. Nie, naprawdę
jestem zmęczona i dlatego płaczę, wmawiała sobie. Jestem wy-
kończona. Dochodzi trzecia nad ranem, a ja nie spałam prawie
całą dobę... Poza tym podczas świąt zawsze mam lekką chandrę.
To tylko chwila słabości, głupi sentymentalizm, a do Nicka nic
już nie czuję... bo po tylu latach to po prostu niemożliwe.
Ejże, ejże! usłyszała drwiący chichot. To czemu wciąż jesteś
samotna i dlaczego przegnałaś tylu facetów, którzy żywili wo-
bec ciebie poważne zamiary? Może dlatego, że każdego z nich
porównywałaś do Nicka, bo tylko dla niego bije twoje serce?
Wzdrygnęła się, były to bowiem zbyt trudne pytania. Otarła
twarz i spojrzała na Nicka, który był równie wykończony jak
ona.
 Powinniśmy pójść do łóżka  powiedziała, a on popatrzył na
nią z niedowierzaniem.  Zwietnie wiesz, co mam na myśli 
dodała znużonym głosem.
Lecz Nick nagle nabrał wigoru.
 O czym ty mówisz?  zapytał z wesołym błyskiem w oczach.
 JesteÅ› bardzo, ale to bardzo zepsuta.
 Chciałbyś, żeby tak było  warknęła w odpowiedzi, ale nie
potrafiła powstrzymać uśmiechu.
 Pamiętasz, Claire, jak to dawniej było? Rozmawialiśmy o
czymś obojętnym, i nagle, w jednej sekundzie, spoglądaliśmy na
siebie, a w naszych oczach lśnił płomień. Jakbyśmy gdzieś tam
z góry otrzymywali ten sam wspólny sygnał. To było bardzo
piękne. Przyznaj!
Chciała się wycofać, bo rozmowa stawała się zbyt niebezpiecz-
na... ale wobec potęgi wspomnień poczuła się bezradna.
31
Kochali się szybko, szaleńczo i zachłannie. Nie potrafili żyć bez
siebie i starali się wykorzystać każdą sekundę, jakby przeczuwa-
jąc, że mają przed sobą niewiele czasu.
Byliśmy wówczas bardzo niedojrzali, prawdziwi niewolnicy
hormonów, szybko wyjaśniła sobie Claire. Teraz umiemy pa-
nować nad odruchami, bo jesteśmy ludzmi dojrzałymi, dodała
bardzo rozsÄ…dnie.
Spojrzała na Nicka. No i gdzie podziała się moja dojrzałość?!
pomyślała w panice.
 Rzeczywiście tak było.  Było to czas przeszły dokonany 
powiedziała, z trudem tłumiąc szloch.  Teraz już nic nas nie
Å‚Ä…czy.
 Jasne, masz tysiąc procent racji  drwiąco potwierdził Nick. 
Powtarzaj to sobie w kółko, jeśli od tego poczujesz się lepiej.
 Mówię prawdę.
 A więc odsyłasz do lamusa to wszystko, co nas kiedyś łączy-
Å‚o?
 Tak  wyszeptała z trudem.
 Od dwóch godzin, to znaczy od chwili, w której ujrzałaś mnie
w progu, nic nie czujesz?
Claire potrząsnęła głową.
 Nic.
 Ani przez chwilę?  Mówiąc to, zbliżył się do niej. Tym ra-
zem Claire obawiała się, że zdradzi ją brzmienie głosu, więc
tylko kiwnęła głową.
 Ani odrobinÄ™?
W milczeniu wpatrywała się w Nicka. Widziała, jak bardzo
błyszczą mu oczy.
 Tak więc tylko ja odczułem tę iskrę, która przeskoczyła mię-
dzy nami?!
 Coś ci się ubzdurało! Nie było żadnej iskry...  powiedziała
łamiącym się głosem.
32
Stanął tuż przed nią. Chciała zaprotestować. Niech Nick nie
podchodzi tak blisko! Niech się nie waży! Dlaczego o nic nie
pyta, tylko tak po prostu podchodzi do niej? Czy jej zdanie zu-
pełnie się nie liczy?
Nigdy się nie liczyło, w żadnej sprawie. Nick zawsze ją przytła-
czał i domagał się od niej więcej, niż Claire chciała i mogła mu
dać. Taki był. Zbyt natarczywy, zbyt się narzucający, zbyt wy-
lewny, zbyt szczęśliwy, zbyt... zbyt... zbyt...
Claire zawsze była w jego cieniu, zepchnięta na dragi plan,
mniej ważna, podporządkowana i przytłoczona nie tylko przez
samego Nicka, lecz także całą jego rodzinę. Wszyscy Campisa-
no byli do siebie podobni, afektowani, zbyt otwarci i wylewni.
Zawsze zgodni, zgrani i śpiewający tę samą piosenkę. Solidarni
aż do przesady, wtrącający się, chwilami wręcz nachalni w swej
nieokiełznanej chęci niesienia pomocy najbliższym, czy była
taka potrzeba, czy też nie.
Poznając Campisanich, Claire przeżyła prawdziwy szok. Jakże
inna była jej rodzina. Po pierwsze: nieliczna, ale, po drugie,
wszyscy Wainwrightowie byli chłodni, zamknięci w sobie i za-
zdrośnie strzegli swych uczuć. Wykształceni, intelektualnie wy-
rafinowani i często unoszeni wielkimi ideami, rygorystycznie
szanowali prywatność najbliższych, potępiając zarówno wszel-
kie oznaki wścibstwa, jak i wylewności.
Wśród Campisanich Claire czuła się obco, bowiem absolutnie
nie pasowała do tych ludzi. Mimo że bardzo kochała Nicka i
zależało jej zarówno na nim, jak i na jego rodzinie, nigdy nie
potrafiła się do niej przystosować.
Wiedziała, że kiedy zostanie żoną Nicka, on będzie od niej wy-
magał, by stała się taką, jak wszystkie kobiety Campisanich:
wylewną, otwartą, wesołą i hałaśliwą żoną  i matką licznego, [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates