Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

o mydlanych twarzach, z papierosami poruszającymi się w ustach, kiedy mówili. Ale to
była inna Mildred, ukryta tak głęboko wewnątrz tej Mildred i tak udręczona, naprawdę
udręczona, że te dwie kobiety nigdy się nie spotkały. Odwrócił się.
Mildred powiedziała:  No i teraz się doigrałeś. Popatrz no, kto zajechał przed nasz
dom.
 Nic mnie to nie obchodzi.
 Właśnie podjechał samochód z feniksem i mężczyzna w czarnej koszuli z poma-
raÅ„czowym wężem wyha5àowanym na ramieniu idzie już do drzwi.
 Kapitan Beatty?  spytał.
 Kapitan Beatty.
Montag nie poruszył się, lecz stał wpatrując się w chłodną biel znajdującej się tuż
przed nim ściany.
 Idz i wpuść go, dobrze? Powiedz mu, że jestem chory.
 Sam mu powiedz!  Zrobiła kilka kroków w jedną stronę, kilka w przeciwną
i stanęła z rozszerzonymi oczami, kiedy automat przy frontowych drzwiach zawołał jej
nazwisko bardzo miękko:  Pani Montag, pani Montag, ktoś przyszedł, ktoś przyszedł,
pani Montag, pani Montag, ktoś przyszedł .
Głos zamilkł.
Montag upewnił się, że książka jest dobrze ukryta pod poduszką, powoli wrócił do
łóżka, przykrył się w pół siedzącej pozycji, a po chwili Mildred wyszła z pokoju i wkro-
czył kapitan Beatty z rękami w kieszeniach.
 Wyłącz pani tę  rodzinkę  powiedział Beatty patrząc na wszystko dokoła, wy-
jąwszy Montaga i jego żonę.
Tym razem Mildred ruszyła biegiem. Piskliwe głosy przestały wrzeszczeć w salonie.
Kapitan Beatty usiadł w najwygodniejszym fotelu ze spokojnym wyrazem na swej
ogorzałej twarzy. Powoli nabił i zapalił mosiężną fajkę i wypuścił wielki kłąb dymu.
 Pomyślałem sobie, że przyjadę i zobaczę, jak się czuje chory.
 W jaki sposób się pan domyślił?
Beatty uśmiechnął się ukazując swe cukierkowato różowe dziąsła i cukierkowatą biel
zębów.  Widziałem to. Miałeś zamiar zadzwonić z prośbą o wolną noc.
Montag usiadł w łóżku.
 Dobra  powiedział Beatty.  Wez sobie wolną noc!  Przyglądał się pudełku
wiecznych zapałek, na którego wieczku był napis:  Gwarancja  zapala się milion razy
36
 i zaczął bezmyślnie pocierać chemiczną zapałkę, zdmuchiwać, pocierać, zdmuchi-
wać, pocierać, mówić kilka słów, zdmuchiwać. Patrzył na płomyk. Zdmuchnął, popa-
trzył na dym.  Kiedy wyzdrowiejesz?
 Jutro. Może pojutrze. W poniedziałek.
Beatty ssał swą fajkę.  Każdy strażak przechodzi przez to wcześniej czy pózniej.
Potrzebuje tylko zrozumienia, by wiedzieć, jak się toczy świat. Musi znać historię na-
szego zawodu. Teraz nie szkolą rekrutów, tak jak dawniej. Cholerny błąd.  Kłąb dymu.
 Tylko naczelnicy straży pamiętają teraz te rzeczy.  Kłąb dymu.  Ja cię w to wpro-
wadzÄ™.
Mildred kręciła się nerwowo.
Beatty emu zajęło całą minutę wygodne usadowienie się i przystąpienie do rzeczy.
 Pytasz, kiedy się to wszystko zaczęło, ta nasza praca, jak do tego doszło, gdzie,
w jakim czasie? Dobra, więc powiem, że właściwie zaczęło się to w okresie tak zwa-
nej wojny domowej. Nawet jeśli nasz regulamin twierdzi, że straż założono wcześniej.
Faktem jest, że nie rozwijaliśmy się właściwie, póki fotografia nie osiągnęła właściwego
poziomu. Potem... film w poczÄ…tkach dwudziestego stulecia. Radio. Telewizja. Wszystko
zaczęło przybierać skalę masową.
Montag siedział w łóżku, nie ruszając się.
 Ponieważ wszystko było masowe, stało się prostsze  mówił Beatty.  Niegdyś
książki zwracały się do niewielu ludzi, rozproszonych tu i ówdzie. Mogły sobie pozwo-
lić na odrębność. Zwiat był obszerny. Ale potem świat stał się pełen oczu, łokci i ust.
Podwójny, potrójny, poczwórny wzrost zaludnienia. Filmy, audycje radiowe i czasopi-
sma zniżyły się w pewnym sensie do poziomu jakiegoś normatywu na proszek puddin-
gowy, rozumiesz mnie?
 Chyba tak.
Beatty przyglądał się smugom dymu, który rozwiesił w powietrzu.  Wyobraz so-
bie, że wyświetlasz film. Człowiek dziewiętnastego stulecia ze swymi końmi, psami, po-
wozami, powolnym tempem. Potem w dwudziestym stuleciu nastaw aparat na szybsze
tempo. Książki się skraca. Streszczenia. Wybory. Sensacyjne dzienniki. Wszystko skon-
densowane w dowcipie, wszystko zmierza do błyskawicznego zakończenia.
 Zakończenia  skinęła Mildred.
 Klasyków obcina się, by ich dopasować do piętnastominutowych audycji radio-
wych, następnie obcina dalej, by tekst zmieścił się na szpalcie, której przeczytanie zaj-
muje dwie minuty, a wreszcie wyciska się do dziesięcio  czy dwunastowierszowego
streszczenia w słowniku. Przesadzam oczywiście. Słowniki były dla informacji. Ale ist-
niało wielu ludzi, których jedyna wiedza o Hamlecie (znasz na pewno ten tytuł, Montag,
choć pani on chyba ledwie obił się o uszy, pani Montag), których jedyna, jak powiadam,
wiedza o Hamlecie ograniczała się do jednostronicowego streszczenia w książce:  Teraz
37
nareszcie możecie przeczytać wszystkich klasyków i utrzymać się na równym pozio- [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates