[ Pobierz całość w formacie PDF ]
zboczył na pole z zamiarem uszczknięcia paru kiści winogron muszkatołowych. Gdyby\ był tego nie zrobił! Ledwie dobiegł do winnicy trzask... i uczuł zaciskające mu się na nogach ostre, \elazne kleszcze, a z bólu ujrzał wszystkie gwiazdy na niebie. Biedny pajac wpadł w paści zastawione tam przez wieśniaków na du\e kuny, które były plagą wszystkich kurników w okolicy. XXI Pinokio zostaje schwytany przez wieśniaka, który go zmusza, \eby pilnował kurnika jako pies łańcuchowy Jak to sobie mo\ecie wyobrazić, Pinokio zaczął płakać, piszczeć i wzywać pomocy, ale daremne były te płacze i krzyki, gdy\ naokoło nie widać było ani jednego domu, a na drodze ani \ywej duszy. Tymczasem zapadła noc. Pajac zaczynał ju\ omdlewać, troszkę z bólu, jaki sprawiały mu kleszcze wrzynające się w łydki, a trochę i ze strachu, jaki go obleciał, gdy poczuł się sam w ciemnościach nocy pośród pól, a\ nagle ujrzał nad głową robaczka świętojańskiego. Przywołał go i rzekł: O Robaczku Zwiętojański, mo\e zechcesz ulitować się nade mną i uwolnić mnie od tych męczarni?... Biedny chłopczyku odparł Robaczek Zwiętojański zatrzymując się i patrząc na niego z \ałością. Jak\e to się stało, \e dostałeś się w te ostre \elaza? Zboczyłem na pole, \eby zerwać parę winogron muszkatołowych i... A czy to były twoje winogrona? Nie... Któ\ to cię nauczył zabierać cudzą własność?... Byłem głodny... Głód, mój chłopcze, to jeszcze nie powód, \eby przywłaszczać sobie to, co nie nasze... To prawda, to prawda! zawołał Pinokio płacząc. Ju\ tego więcej nie zrobię. W tej\e chwili rozmowę ich przerwał leciutki szmer zbli\ających się kroków. Był to właściciel pola, który skradał się na palcach, \eby zobaczyć, czy nie wpadła w paść jedna z tych kun, co to po\erały kury nocną porą. Wielkie było jego zdumienie, kiedy wyciągnąwszy latarkę spod opończy, ujrzał, \e zamiast kuny wpadł w potrzask jakiś chłopczyk. Ach, złodziejaszku krzyknął rozgniewany wieśniak więc to ty wykradasz mi kury?! Nie, to nie ja, nie ja! zawołał Pinokio łkając. Wszedłem na pole po to, \eby uszczknąć parę winogron!.. Kto kradnie winogrona, mo\e równie dobrze kraść i kury. Poczekaj tylko, ju\ ja ci dam taką nauczkę, \e długo ją sobie popamiętasz. I otworzywszy paści, chwycił pajaca za kark i poniósł do domu, tak jak się nosi jagniątko. Przyszedłszy na gumno, rzucił go na ziemię i, trzymając mu nogę na karku, odezwał się: Teraz ju\ pózno, idę spać. Jutro się policzymy. Ale wobec tego, \e zdechł pies, który pilnował domu, zajmiesz natychmiast jego miejsce. Będziesz moim psem łańcuchowym. 30 Co powiedziawszy, wło\ył mu na szyję grubą obro\ę, całą wysadzaną mosię\nymi kolcami, i zacisnął ją w taki sposób, \eby pajac nie mógł wysunąć głowy z obro\y i zrzucić jej. Do obro\y przytwierdzony był długi łańcuch, a łańcuch ten przymocowany był do muru. Gdyby w nocy zaczęło padać rzekł wieśniak mo\esz się poło\yć w tej drewnianej budzie. Zostało tam trochę słomy, która przez cztery lata słu\yła za posłanie memu biednemu psu. A gdyby na nieszczęście przyszli złodzieje, pamiętaj, \e masz wytę\yć słuch i szczekać. Po tej ostatniej przestrodze wieśniak wszedł do domu i zaryglował drzwi, a biedny Pinokio przykucnął na ziemi na pół \ywy z zimna, głodu i strachu. Od czasu do czasu targając ze złością obro\ę, która ściskała mu szyję, mówił do siebie z płaczem: Dobrze mi tak!... Niestety. Dobrze mi tak! Zachciało mi się być pró\niakiem, włóczęgą... Słuchałem złych towarzyszy i dlatego los mnie ciągle prześladuje. Gdybym był grzecznym chłopczykiem, takim, jakich wielu, gdybym był uczył się i pracował, gdybym był został u mojego biednego tatusia to nie znajdowałbym się tutaj pośród pól jako pies łańcuchowy strzegący zagrody wieśniaka. Ach, gdybym mógł urodzić się po raz drugi!... Ale co robić, teraz ju\ za pózno! Wypowiedziawszy swój \al, płynący prosto z serca, wszedł do budy i usnął. XXII Pinokio wykrywa złodziei i w nagrodę zostaje wypuszczony na wolność Pinokio spał sobie smacznie od przeszło dwóch godzin, kiedy około północy zbudziły go dochodzące od podwórza szmery i syki jakichś dziwnych głosików. Wychyliwszy z psiej budy koniec nosa, ujrzał zebrane na naradę cztery zwierzątka o ciemnej sierści, podobne do kotów. Ale nie były to koty; to były kuny, zwierzątka mięso\erne, szczególnie łakome na jaja i na młodziutkie kurczątka. Jedna z tych kun, odsunąwszy się od towarzyszek, podeszła do budy i rzekła półgłosem: Dobry wieczór, Melampo! Nie nazywam się Melampo. A któ\ ty jesteś? Jestem Pinokio. A có\ ty robisz w tej budzie? To, co robi pies na łańcuchu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|