Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

niemowlęciem.
 Około roku. Mam ją na tym przyjęciu przewinąć.
 No proszÄ™, jaka z ciebie dzielna dziewczynka.
 Będzie ciasto i jazda na kucyku.
 Zwietnie. Ale uważaj z tym kucykiem. Pamiętasz, co mama zawsze
ci mówi?
Wyczuła, że córka kiwa głowa do słuchawki.
 No, co mama zawsze mówi?  zapytała Caroline.
 %7łebym się trzymała prosto i szanowała kucyka.
 A co w tym wypadku znaczy  szanować"?
91
RS
 Troszczyć się o niego. To chyba masz na myśli, mamo.
 Tak, córeczko, to  rzekła ze śmiechem Caroline.  Dobrze
zapamiętałaś, mądra z ciebie dziewczynka.
Annabelle roześmiała się. Jej szczery śmiech ucieszył Caroline, która
bardzo tęskniła za córką. Na szczęście praca pomagała jej w pewnym
stopniu zapomnieć o samotności.
 Kocham cię, skarbie  powiedziała.
 Ja ciebie też, mamo. Babcia chce z tobą rozmawiać.
 No to cześć, baw się dobrze.
Po rozmowie z matką Caroline zamyśliła się. Córka jest już duża, nie
trzeba jej już kołysać do snu, jak to dawniej bywało. Lubiła sprawdzać w
środku nocy, czy Annabelle śpi spokojnie. Macierzyństwo to piękna rzecz.
Wymaga trudu poświęcenia, ale co to za łaska. Wielkie szczęście zawinięte
w pieluszki.
 Jest już kawa!  zawołał Sam z kuchni. Uśmiechnęła się.
Przyzwyczaiła się do obecności Sama
w tym domu. Wciąż na najwyższych obrotach od czasu ich pierwszej
randki chodziła senna przez cały wczorajszy dzień Nie nadążała za Samem,
który chciał skończyć malowanie drugiej stajni. Oboje pracowali ciężko, a
wieczorem padali ze zmęczenia. Caroline nie mogłaby marzyć o lepszym
pracowni ku. Pracował za dwóch, stawiając sobie najwyższe wymagania
Najwyższe wymagania stawiał sobie również w nocy.
Sprawdziła na komputerze bieżące rachunki. Coś zwróciło jej uwagę.
Sam nie zrealizował żadnego z czeków, które mu dała w ramach
cotygodniowych wypłat. Wróciła myślami do sobotniego wieczoru i
wytwornego obiadu, na jaki ją zaprosił. I nie zrealizował czeku? Ten
92
RS
obieżyświat bez stałego dochodu i miejsca zamieszkania? A może wcale nie
był włóczęgą, za jakiego się podawał?
Poszła do kuchni, żeby zapytać o to Sama.
 Sam...
Ale w kuchni go nie było. Stał na ganku i patrzył w niebo. Caroline
podążyła za jego wzrokiem i zobaczyła wiszący w powietrzu śmigłowiec.
Ryk silników wzmagał się coraz bardziej.
Ku jej zdumieniu śmigłowiec wylądował na terenie jej posesji.
Wybiegła na dwór, krzycząc co sił, by przekrzyczeć warkot maszyny
 Sam! Widziałeś?
Skinął głową. Uniósł dłoń, ale nie był zdziwiony. Był spokojny jak
głaz.  Sam!
 Wszystko w porzÄ…dku, Caroline!  krzyknÄ…Å‚ i ujÄ…Å‚ jej ramiÄ™, kierujÄ…c
ją do kuchni, byle dalej od tego hałasu. Zamknął drzwi i rzekł z
westchnieniem:  Spokojnie, nic złego się nie dzieje.
A ona krzyknęła, nie panując nad gniewem:
 Ten śmigłowiec ląduje na mojej posesji! Jakim prawem?! Spojrzał
na nią wzrokiem chłopca schwytanego na gorącym uczynku i powiedział:
 To mój brat.
Caroline miała złe przeczucia. Stała w drzwiach ze skrzyżowanymi
ramionami, czekając na Sama. Kazał jej czekać, a sam poszedł się
dowiedzieć szczegółów i potem wszystko jej wytłumaczy. Obserwowała go,
jak rozmawia z bratem.
Trwało to już jakiś czas. Dostrzegła na boku śmigłowca godło, ale nie
mogła odczytać. Sam musiałby jej wiele wyjaśnić, ale ona nie bardzo miała
ochotę na słuchanie.
93
RS
Gdy obaj mężczyzni się do niej zbliżyli, zauważyła, jak bardzo są do
siebie podobni. Brat Sama był młodszy, szczuplejszy, ale mieli tę samą
barwę oczu i włosów. To samo mroczne spojrzenie. Podeszli do ganku i
Sam powiedział:
 Caroline Portman, przedstawiam ci mojego brata Wade'a. Wade,
poznaj Caroline.
Wyciągnął rękę.
 Przepraszam, że tu wylądowałem  powiedział.  Ale musiałem się
zobaczyć z Samem. Przekazałem mu złą wiadomość...
Wymienili uścisk dłoni. Nie wiedziała, jak się zachować i co [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates