[ Pobierz całość w formacie PDF ]
ogrzało jego palce. Szkoda, że nie mogło rozgrzać serca. Alice miała na sobie ciepły czarny płaszcz, a wokół szyi owinięty czerwony szal. Ciemne loki spływały na plecy odgarnięte z czoła kolorową opaską. Wiedział, że pod elegancką czernią płaszcza kryje się więcej kolorów. Szmaragdowa zieleń i czekoladowy brąz. Wszystkie te barwy i ognisty temperament działały na niego tak mocno, że musiał na moment przymknąć oczy. Ona jest tylko narzędziem, powtarzał sobie w myślach. – Proszę... – usłyszał jej błagalny szept. – Nie chcę stracić pracy, ale nie mogę zrobić tego, czego żądasz. – Możesz i zrobisz – odparł, starając się, aby jego głos zabrzmiał jak najostrzej. – Ja będę odgrywał rolę zakochanego. Wystarczy, że to zaakceptujesz. Milcząco pokręciła głową, ale czuł, że jej opór słabnie. – Na początku możesz grać niedostępną. Odepchnij mnie, jeśli potrafisz – powiedział, uśmiechając się słodko. – To mi pomoże cię zdobyć. Alice traciła już rozeznanie, co z tego, co do niej mówi, jest prawdą, a co rolą, które mieli odegrać. – Nie zgadzam się! – Głos drżał jej ze strachu albo noże z zimna. W kącikach oczu zalśniły łzy. – Albo się zgodzisz, albo wylecisz z pracy. – Diabelski uśmieszek nie schodził mu z ust. – I nie myl pociągu fizycznego z litością. Nigdy nad nikim się nie litowałem. – Oczywiście, że nie – odparła, czując, że za chwilę wybuchnie płaczem. – Jesteś strasznym wilkiem a ja mam się przestraszyć wielkich zębów i pazurów Rozumiem, ale odpowiedź nadal brzmi: nie. Wysunęła się z jego dłoni, poprawiła szal, obróciła się na pięcie i ruszyła przed siebie szybkim krokiem. Za zakrętem zaczęła biec. Nie obejrzała się ani razu, czując, że gdyby to zrobiła, zobaczyłaby go tuż za sobą i upadła bez sił, a wtedy mógłby z nią zrobić wszystko. Fiodor nie miał zamiaru biec za nią. Wiedział, że wystarczą jego słowa. Ostre jak noże wcinające się w ciało i pozostawiające blizny. Słowa, które będzie bez końca odtwarzać nocy, przewracając się z boku na bok i nie mogąc zasnąć. Alice czuła do siebie odrazę. Fiodor jej groził Bezwzględnie zamierzał ją wykorzystać w rozgrywce z byłą żoną, a ona nawet nie umiała go znienawidzić Wciąż go pragnęła. Chciała wierzyć w to, że sobotnia noc nie była tylko bezmyślnym wyskokiem jak jej niesławna przygoda w ogrodzie. Chciała wierzyć i uwierzyła, że jego dotyk był szczery i mówił więcej niż słowa. Druga sprawa, która spędzała jej sen z powiek to prasa. Nie wyobrażała sobie, by tabloidy opisy wały ich romans, nurzały się w jej życiu. Fiodor miał jednak opinię playboya. Nie mogła zrobić tego ojcu. Ojciec wiedział, że mężczyzna tego for matu co Korowin potrzebował kobiet jako ozdoby Na pewno pomyślałby, że Alice znów zeszła z właściwej drogi. Wzdrygnęła się, wtulając twarz w poduszkę. Przypomniała sobie wyraz twarzy ojca, kiedy osiem lat temu stanęła przed nim rano twarzą w twarz. – To żonaty mężczyzna! Znasz jego żonę i dzieci. Jak mogłaś? – cedził słowa powoli, a na jego twarzy malowało się przerażenie, które Alice odczuwała równie mocno. – Tato... Nie wiem, jak to się stało. Nie pamiętam... – zdołała z siebie wydobyć, czując, że jeszcze chwila, a głowa pęknie jej z bólu.
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|