[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Wysoka długonoga blondynka wysiadła z wdziękiem z auta i ruszyła wprost ku werandzie. Miała klasę, była elegancka i piękna, w pełni świadoma swej urody. - Szukam mojej siostry Carly Carpenter. 116 R S - Wspaniała Meg. - Luc zorientował się, że powiedział to na głos, dopiero gdy Meg spojrzała na niego ostro. - Pan zapewne zna moją siostrę. - Owszem. - Jestem Meg Wright. - Wyciągnęła do niego wypielęgnowaną dłoń. - Gdzie znajdę Carly? - Wright? - Luc zacisnął szczęki. - Czy to pani jest właścicielką agencji, w której pracuje Carly? - Pracowała do dzisiaj. Przyjechałam, żeby zobaczyć, jak się czuje. - Pracowała? Co pani chce przez to powiedzieć? - Nie wiem, z kim mam przyjemność. - Spojrzała na niego zimno. - Proszę powiedzieć mi, gdzie znajdę siostrę. - Ten pan to Carson Benedict, właściciel rancza. A ja nazywam się Luc Gardner i jestem przyjacielem Carly. Meg obrzucił go spojrzeniem, które zmroziłoby cały piasek Sahary. - Aha, tajemniczy książę. A więc to przez pana moja młodsza siostra wpadła w tarapaty. - Wprost przeciwnie. To przez pani siostrę wybuchł skandal w moim kraju. Wokół mojej osoby... - Szanowny książę. - Wyciągnęła palec wskazujący. - Coś panu powiem. Ja też jestem niezłym detektywem i szybko odkryłam, co tu się dzieje. Carly ustaliła, że jeden z ministrów Montavii, niejaki Broussard, fałszował jej raporty i nieco poprawiał jej zdjęcia. Rozsyłał te materiały do prasy, by pana skompromitować. Kiedy Carly zerwała z nim współpracę, wpadł we wściekłość i zagroził jej procesem, a mój mąż, który jest właścicielem agencji, natychmiast ją zwolnił. Luc patrzył na nią zaszokowany. Czy Arturo naprawdę był aż taki podły? - Carly straciła pracę? 117 R S - Tak, bo próbowała pana chronić. Jest ambitna, ale kieruje się sumieniem. Postanowiła odkryć, dlaczego kanclerz tak bardzo chce panu zaszkodzić. Przeprowadziła to śledztwo na własną rękę i zapłaciła za nie z własnej kieszeni. Książę Broussard obiecał jej co prawda duże honorarium, ale nie zapłacił złamanego grosza. Nagle wszystko stało się jasne jak słońce. To dlatego Arturo nieustannie podważał wszystkie decyzje Luca i osłabiał jego pewność siebie. To dlatego odchodził od zmysłów z wściekłości, kiedy Luc wymknął się spod jego kontroli. To dlatego utrzymywał, że następca tronu powinien zostać zamknięty w szpitalu psychiatrycznym. Nie miał pojęcia, dlaczego kanclerz tak bardzo go nienawidzi, ale na pewno uda mu się to ustalić. - Och, Carly - szepnął. I pomyśleć, że oboje byli ofiarami intryg Artura. Carson poklepał go uspokajająco po ramieniu. - Powinieneś z nią pogadać - poradził. - Wyznaj jej wszystko, zanim wyjedziesz. - Oczywiście. - Słodka, urocza Carly. Zrobiła to wszystko dla niego, a nie dla zysku. - Czy mógłbym z nią porozmawiać jako pierwszy? - spytał Meg. - Powiem jej, że pani przyjechała. Meg przez chwilę obserwowała go z takim wyrazem twarzy, jakby był ciekawym okazem zoologicznym. - Moja biedna siostra jest w panu zakochana, prawda? No cóż... - Mam nadzieję - odparł uradowany, bo te słowa były najsłodszą muzyką dla jego duszy. - No dobrze, szanowny książę. - Meg zaszczyciła go namiastką uśmiechu. - Daję panu piętnaście minut i ani sekundy dłużej. Zwiatła lamp z trudem rozjaśniały mrok panujący w ogrodzie. Carly usiadła na ławeczce, głośno szlochając. Gdy biegła tu z sali balowej, zgubiła jeden but. Nieważne, przynajmniej dostała nauczkę, że kupno seksownych 118 R S szpilek to w jej przypadku czysta strata pieniędzy. Pewnych rzeczy nie można kupić za żadne pieniądze. Uniosła dłonie i niecierpliwym gestem starła z oczu resztki makijażu. To wszystko jej wina. Jak mogła być tak głupia, żeby zakochać się w księciu? - Carly. O Boże, w dodatku ma jeszcze omamy słuchowe. - Carly, mi amore. - Luc? - Pociągnęła nosem i wyprostowała się odruchowo. Co on tutaj robi? Usiadł obok niej i wziął ją za rękę. Przemówił do niej łagodnym, czułym głosem. - Jestem ci winien przeprosiny. - Nie. - Potrząsnęła głową, niszcząc resztki misternej fryzury. - Oszukałam cię. - Tak, ale ja zrobiłem to samo. - Ty miałeś powód. Musiałeś ukrywać swą tożsamość, bo marzyłeś o spokojnych wakacjach. Nie miałam pojęcia, że podejmując się tego śledztwa, wyrządzę ci krzywdę. Uwierz mi, proszę. - Przyjechała twoja siostra. - Meg jest tutaj? O rany, chyba mnie zabije. - Nic podobnego. Jeżeli w ogóle kogoś zabije, to raczej mnie. - Uśmiechnął się lekko. - Powiedziała mi, co zrobiłaś. Poświęciłaś dla mnie swoją karierę zawodową. - Luc, książę Broussard zrobi wszystko, aby cię skompromitować. Muszę się dowiedzieć, dlaczego. Może już nigdy nie będę pracować jako prywatny detektyw, ale powstrzymam tego człowieka. Twój kraj cię potrzebuje. - Wiem to, zresztą dzięki tobie. Zapewniam cię, że z twoją pomocą oczyszczę moje imię, przejmę schedę po ojcu i zostanę królem. 119 R S - Z moja pomocą? Angażujesz mnie do pracy? - spytała z niedowierzaniem. - Nie, Carly. Jej serce na chwilę zamarło, a łzy ponownie zalały oczy. - W takim razie polecam ci usługi mojego szwagra. Jest wspaniałym...
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|