X



Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

opaloną pierś. Dopiero kiedy niedbale rzucił koszulę
na łóżko, Jade odskoczyła, aż oparła się plecami
o ścianę, skąd wpatrywała się w niego szeroko
otwartymi oczami.
- Nie ma się czego bać - powiedział łagodnie. - Po
prostu muszę wziąć prysznic po przejażdżce w tym
upale, chociaż pani uparcie tego odmawia. - Otworzył
drzwi garderoby i wyjął czarny płaszcz kąpielowy.
- A może jednak pani się przyłączy?
Posłał jej przez ramię krzywy uśmiech, a kiedy
gwałtownie pokręciła głową, wszedł do łazienki, wciąż
z tym nieprzyjemnym uśmiechem na twarzy.
Spoza ściany słychać było szum wody. Znowu
oczyma duszy ujrzała niepokojące obrazy. Widziała
strumienie wody spływające po jego przystojnej twarzy
wprost na obnażone, muskularne ciało. Woda ściekała
po szerokich ramionach i klatce piersiowej, po
szczupłych biodrach...
Usiłując pozbyć się tych natrętnych myśli, Jade
wyjrzała przez okno i stwierdziła, że sypialnia de
Villady musiała znajdować się na tyłach zamku,
ponieważ nie było widać wiejskich zabudowań. Jak
okiem sięgnąć, aż po odległe góry, ciągnęły się uprawne
pola.
wykonanie - Irena
scandalous
Tuż przy zamku znajdował się niewielki, zarośnięty
ogród i boisko do peloty, starannie oznakowane
i wyposażone w obowiązkową łukowatą ścianę. Jade
z trudem powstrzymała uśmiech. Proszę, proszę, własne
boisko do peloty, ale właściwie co w tym dziwnego?
Przecież każda szanująca się wiejska posiadłość
w Anglii ma własne korty tenisowe i tereny do krykieta.
- Podziwia pani widok? - Za jej plecami odezwał
się nagle cichy głos. Aż podskoczyła.
- %7łyczyłabym sobie... - zaczęła, obracając się do
niego i nagle urwała.
Włosy miał jeszcze wilgotne po kąpieli, a czarny
szlafrok odsłaniał gołą, muskularną pierś.
- A więc czego by pani sobie życzyła? - zagadnął,
unosząc pytająco brwi.
- %7łyczyłabym... - miała ściśnięte gardło, trudno
jej było oddychać - żeby pan się tak nie podkradał
do ludzi.
- A to dlaczego? Czy to pani przeszkadza?
- Dobrze pan wie, że tak. Nie lubię być za�
skakiwana. Zauważyłam, że ma pan własne boisko
do peloty - dodała sztywno.
- A tak. Urządziłem je natychmiast po prze�
prowadzce.
- A więc pan gra. - To było głupie stwierdzenie,
ale on właśnie podszedł do niej i rękawem szlafroka
musnął jej ramię i wtedy poczuła drżenie w całym ciele.
- Kiedy mam czas.
- To wspaniała gra, prawda? Rozegrałam parę
meczów we wsi. - Wiedziała, że znowu zaczyna pleść
bzdury, ale nie potrafiła się powstrzymać. - Chyba
nie miałby pan nic... to znaczy, czy mogłabym zagrać
z panem dziś wieczór?
wykonanie - Irena
scandalous
- To nie jest gra dla kobiet - uciął krótko.
- Taki z pana szowinista... Może nie dla baskijskich
kobiet, ale ja nie jestem Baskijką.
- Nie, z pewnością. - Otaksował ją chłodnym
spojrzeniem.
To była zdecydowana odmowa, ale Jade nie traciła
rezonu.
- W każdym razie ma pan piękny widok z okna,
seńor de Villada.
- Leon.
- Co?
- Na imię mam Leon.
- Już mi pan to mówił, ale widzi pan, seńor de
Villada, wolałabym...
- A ja bym wolał, żeby pani używała mego
imienia - przerwał tonem nie pozwalającym na
dalszą dyskusję.
Jade przysięgła sobie w duchu, że za żadne skarby
nie wypowie tego imienia z własnej woli i udało się jej
dotrzymać obietnicy przez chwilę.
- Idziemy dalej? - spytała, on jednak, jakby tego
w ogóle nie usłyszał, zapytał bowiem:
- Czy widzi pani tego ptaka, tam wysoko?
- Gdzie? - Fakt, że znajdował się tak blisko, iż
wystarczyłby jeden krok, aby zetknęła się z jego
nieomal nagim ciałem, zaczynał mącić jej umysł.
- O, tam. - Ujrzała wielkiego ptaka szybującego
bez ruchu w spokojnym powietrzu. - To sęp płowy.
- Drapieżnik? - spytała ochrypłym głosem.
- Tak. Miejscowa ludność nazywa je łamignatami,
chwytają bowiem w pazury swoją zdobycz, głównie
króliki albo jagnięta, i wynoszą ją na wielką wysokość,
korzystając ze wstępujących prądów, a potem zrzucają
wykonanie - Irena
scandalous
na skały. Prawdopodobnie to poprawia smak mięsa
- dodał lekkim tonem.
Wysiłkiem woli Jade starała się opanować. Nagle
przypomniała sobie, że przecież porównała go do
jastrzębia i proszę, czyż teraz nie znalazła się wysoko
w jego gniezdzie? Czy jej też był sądzony los tych
bezbronnych zwierzątek? Oczywiście nie miała na
myśli fizycznego unicestwienia, choć on pewnie chętnie
strąciłby ją z dużej wysokości, ale tak czy inaczej [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright � 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates
       

    Drogi użytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerów w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.