|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
opaloną pierś. Dopiero kiedy niedbale rzucił koszulę na łóżko, Jade odskoczyła, aż oparła się plecami o ścianę, skąd wpatrywała się w niego szeroko otwartymi oczami. - Nie ma się czego bać - powiedział łagodnie. - Po prostu muszę wziąć prysznic po przejażdżce w tym upale, chociaż pani uparcie tego odmawia. - Otworzył drzwi garderoby i wyjął czarny płaszcz kąpielowy. - A może jednak pani się przyłączy? Posłał jej przez ramię krzywy uśmiech, a kiedy gwałtownie pokręciła głową, wszedł do łazienki, wciąż z tym nieprzyjemnym uśmiechem na twarzy. Spoza ściany słychać było szum wody. Znowu oczyma duszy ujrzała niepokojące obrazy. Widziała strumienie wody spływające po jego przystojnej twarzy wprost na obnażone, muskularne ciało. Woda ściekała po szerokich ramionach i klatce piersiowej, po szczupłych biodrach... Usiłując pozbyć się tych natrętnych myśli, Jade wyjrzała przez okno i stwierdziła, że sypialnia de Villady musiała znajdować się na tyłach zamku, ponieważ nie było widać wiejskich zabudowań. Jak okiem sięgnąć, aż po odległe góry, ciągnęły się uprawne pola. wykonanie - Irena scandalous Tuż przy zamku znajdował się niewielki, zarośnięty ogród i boisko do peloty, starannie oznakowane i wyposażone w obowiązkową łukowatą ścianę. Jade z trudem powstrzymała uśmiech. Proszę, proszę, własne boisko do peloty, ale właściwie co w tym dziwnego? Przecież każda szanująca się wiejska posiadłość w Anglii ma własne korty tenisowe i tereny do krykieta. - Podziwia pani widok? - Za jej plecami odezwał się nagle cichy głos. Aż podskoczyła. - %7łyczyłabym sobie... - zaczęła, obracając się do niego i nagle urwała. Włosy miał jeszcze wilgotne po kąpieli, a czarny szlafrok odsłaniał gołą, muskularną pierś. - A więc czego by pani sobie życzyła? - zagadnął, unosząc pytająco brwi. - %7łyczyłabym... - miała ściśnięte gardło, trudno jej było oddychać - żeby pan się tak nie podkradał do ludzi. - A to dlaczego? Czy to pani przeszkadza? - Dobrze pan wie, że tak. Nie lubię być za skakiwana. Zauważyłam, że ma pan własne boisko do peloty - dodała sztywno. - A tak. Urządziłem je natychmiast po prze prowadzce. - A więc pan gra. - To było głupie stwierdzenie, ale on właśnie podszedł do niej i rękawem szlafroka musnął jej ramię i wtedy poczuła drżenie w całym ciele. - Kiedy mam czas. - To wspaniała gra, prawda? Rozegrałam parę meczów we wsi. - Wiedziała, że znowu zaczyna pleść bzdury, ale nie potrafiła się powstrzymać. - Chyba nie miałby pan nic... to znaczy, czy mogłabym zagrać z panem dziś wieczór? wykonanie - Irena scandalous - To nie jest gra dla kobiet - uciął krótko. - Taki z pana szowinista... Może nie dla baskijskich kobiet, ale ja nie jestem Baskijką. - Nie, z pewnością. - Otaksował ją chłodnym spojrzeniem. To była zdecydowana odmowa, ale Jade nie traciła rezonu. - W każdym razie ma pan piękny widok z okna, seńor de Villada. - Leon. - Co? - Na imię mam Leon. - Już mi pan to mówił, ale widzi pan, seńor de Villada, wolałabym... - A ja bym wolał, żeby pani używała mego imienia - przerwał tonem nie pozwalającym na dalszą dyskusję. Jade przysięgła sobie w duchu, że za żadne skarby nie wypowie tego imienia z własnej woli i udało się jej dotrzymać obietnicy przez chwilę. - Idziemy dalej? - spytała, on jednak, jakby tego w ogóle nie usłyszał, zapytał bowiem: - Czy widzi pani tego ptaka, tam wysoko? - Gdzie? - Fakt, że znajdował się tak blisko, iż wystarczyłby jeden krok, aby zetknęła się z jego nieomal nagim ciałem, zaczynał mącić jej umysł. - O, tam. - Ujrzała wielkiego ptaka szybującego bez ruchu w spokojnym powietrzu. - To sęp płowy. - Drapieżnik? - spytała ochrypłym głosem. - Tak. Miejscowa ludność nazywa je łamignatami, chwytają bowiem w pazury swoją zdobycz, głównie króliki albo jagnięta, i wynoszą ją na wielką wysokość, korzystając ze wstępujących prądów, a potem zrzucają wykonanie - Irena scandalous na skały. Prawdopodobnie to poprawia smak mięsa - dodał lekkim tonem. Wysiłkiem woli Jade starała się opanować. Nagle przypomniała sobie, że przecież porównała go do jastrzębia i proszę, czyż teraz nie znalazła się wysoko w jego gniezdzie? Czy jej też był sądzony los tych bezbronnych zwierzątek? Oczywiście nie miała na myśli fizycznego unicestwienia, choć on pewnie chętnie strąciłby ją z dużej wysokości, ale tak czy inaczej
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|