Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- PracowaÅ‚em trochÄ™ nad listÄ… goÅ›ci - oznajmiÅ‚, kÅ‚a­
dąc ją na stole. - Konstanse i Karsten niestety nie będą
mogli przyjechać. Konstanse oczekuje dziecka w lutym,
nie może więc wybrać się w morską podróż. Zaprosiłem
natomiast mojego bliskiego przyjaciela, który również
pochodzi z Niemiec. Nazywa siÄ™ Helmer Winther i mie­
szka w Kristianii. Jestem pewien, że go polubisz, Emily.
CieszÄ™ siÄ™, że bÄ™dÄ™ mógÅ‚ was sobie przedstawić. ChciaÅ‚­
bym zaprosić jeszcze wiele innych osób, ale krewni
z Niemiec nie zdążyliby przyjechać. Poznasz ich, kiedy
pojedziemy w podróż poślubną.
Emily kiwnęła głową, czując przyjemny dreszczyk.
Pierwszy raz w życiu miaÅ‚a wyjechać poza granice Nor­
wegii. W świat!
- Należy zaprosić wszystkich - oÅ›wiadczyÅ‚a zdecy­
dowanie babka.
Emily wiedziała, kogo babka ma na myśli, mówiąc
o  wszystkich": wszystkich, którzy coś znaczą, którzy
zajmują jakąś pozycję w mieście, bez względu na to, czy
Emily ich zna, czy nie.
- Chciałabym zaprosić Klarę i Svenda - powiedziała
nagle Emily.
Zapadła cisza. Babka sięgnęła po laskę, zmrużyła
oczy i uważnie przyjrzała się wnuczce.
- Masz na myśli hotelową kucharkę? W takim razie
muszę powiedzieć, że...
- OczywiÅ›cie, że panna Lauritzen zostanie zaproszo­
na - oświadczył zdecydowanie Gerhard. - Była wierną
przyjaciółką Emily. Jest zresztą zaręczona z brygadzistą
z lodowni, Svendem Holmenem. Oboje już wpisałem na
listę gości.
Babka z niezadowoleniem spojrzała na nich, sięgając
po kieliszek z nalewką. Mruknęła coś o nowych czasach
i o tym, że w jej młodości byłoby to nie do pomyślenia.
Gerhard puścił oko do narzeczonej. Emily poczuła
dla niego wdzięczność, zrobiło jej się cieplej na sercu.
Klara musi się o tym dowiedzieć natychmiast po jej
powrocie do hotelu. Jest przecież tak sceptycznie na­
stawiona do Gerharda.
- Są jednak pewne osoby dość kłopotliwe, jeśli
chodzi o wpisanie ich na listę gości. - Gerhard utkwił
wzrok w Caroline.
Staruszka nie odpowiedziaÅ‚a, tylko mocniej siÄ™ wy­
prostowała.
- Pewne osoby najchętniej byśmy skreślili, lecz
z rozmaitych przyczyn musimy je zaprosić.
- Masz na myśli doktora Stanga? - spytała Caroline.
- To oczywiste, że należy wysłać mu zaproszenie. Jest
synem lekarza rodzinnego Egebergów. Panny Jeppesen,
tej biedaczki, tu nie będzie. Najbardziej chciałaby się
ukryć. A poza wszystkim ja nie mam w zwyczaju za­
praszania na takie uroczystości osób, które zatrudniam.
Emily postanowiła puścić tę ostatnią uwagę mimo
uszu. Babki nie da się zmienić.
- Doktora Stanga należy zaprosić - zgodziÅ‚ siÄ™ Ger­
hard. - Ale tej jego nieznoÅ›nej teÅ›ciowej już nie - unios­
Å‚a siÄ™ Emily.
- Nie, jej zapraszać nie musimy.
- Czy Edwin przyjedzie? - spytała nagle Caroline.
Emily i Gerhard wymienili spojrzenia.
- Jest w tej chwili w Niemczech - powiedziaÅ‚ Ger­
hard. - Nie zdąży przyjechać na ślub.
- Możliwe, że zostanie tam już na zawsze - dodała
Emily. - Prosiłam Holsta, żeby rozejrzał się za nowym
zarzÄ…dcÄ….
- Ach, tak?
- Ivan Wilse powróciÅ‚ do Kragerø ­ oznajmiÅ‚ nagle
Gerhard. ­ Emily z nim rozmawiaÅ‚a i wie, kim on jest.
Babka wyraznie pobladła. Dłoń trzymająca kieliszek
zaczęła drżeć.
- Wiesz, że widywano go razem z Rebekka?
Potwierdziła.
Gerhard nachylił się i ujął dłoń Caroline.
- Oni siÄ™ pobrali.
Staruszka pokrÄ™ciÅ‚a gÅ‚owÄ… i zamknęła oczy. WyglÄ…da­
Å‚o to tak, jakby zapadÅ‚a siÄ™ w przeszÅ‚ość, znalazÅ‚a w ja­
kimś miejscu, gdzie nie mogli do niej dotrzeć.
- Musiałem ci o tym powiedzieć - rzekł Gerhard.
- Prędzej czy pózniej plotki i tak by do ciebie dotarły.
Wilse kupił dom wdowy po armatorze Smisie. Nie wiem
jednak, jak wiele czasu będą spędzać w mieście, Wilse
wszak prowadzi praktykÄ™ adwokackÄ… w Kristianii. Przy­
wiózł tu ze sobą swoją dorosłą córkę, Aaste von Uetz,
wdowÄ™ po szwedzkim szlachcicu.
- Gdzie oni teraz są? - spytała Caroline. Wyraznie
się starała zapanować nad sobą i odzyskać swoją dawną
siłę.
- MieszkajÄ… w hotelu.
- Niestety, trzeba ich zaprosić - powiedziała cicho
staruszka. - Każde inne zachowanie oznacza kłopoty
i plotki.
Gerhard schylił głowę.
- Wiedziałem, że będziesz rozsądna, Caroline.
- Ale to będzie jeden jedyny raz, kiedy jego noga
postanie na Egerhøi. A ja bÄ™dÄ™ go traktować jak każdego
innego nieznajomego gościa.
Emily była zaskoczona tym, że babka przykłada tak
wielkÄ… wagÄ™ do tego, co  powinno" siÄ™ robić. Rozumia­
ła, że jeśli ktoś chce należeć do dobrego towarzystwa,
musi się trzymać surowych zasad. Zadrżała, jak gdyby
od okien powiało nagłym chłodem.
- Wiedziałam - powiedziała babka cicho.
- %7łe on wróci? - spytał Gerhard.
- Nie, sądziłam, że akurat tego Bóg mi oszczędzi po
tym wszystkim, co wtedy przeszłam. Wiedziałam, że oni
się pobrali. Służące gadają... - Twarz ściągnął jej gorzki
grymas. - Czasami zastanawiam się, czy one nie uważają
mnie za głuchą jak pień, bo tak ze sobą szepczą po
kątach, chociaż jestem w tym samym pokoju.
- On jest wciąż tak samo rozgoryczony - powiedział
Gerhard.
- Rozgoryczony?
- Tak. Uważa, że to z twojej winy nie wolno mu było
dorastać tutaj, przy ojcu.
Caroline zamknęła oczy, zaraz jednak znów je ot­
worzyła.
- Byłam twardą kobietą - powiedziała powoli. - Ma
to swoje przyczyny, ale nie chcę teraz o nich mówić.
Jestem stara. %7łałuję tego, co zrobiłam Agnes. Gdybym
była bardziej życzliwa wobec niej i wspierała Wilhelma
Augusta w jego wyborze, to być może ona... może nie
zrobiłaby tego, co zrobiła. Wiele rzeczy mogłoby się
wtedy ułożyć inaczej.
Emily siÄ™ zamyÅ›liÅ‚a. Czy babka byÅ‚a w pewnym sen­
sie winna poczynaniom matki i Wilsego? Czy doprowa­
dziła ich do stanu, w którym człowiek przestaje się już
przejmować różnicą między dobrem a złem?
- Ale jeÅ›li chodzi o nieÅ›lubne dziecko twego dziad­
ka, nie żaÅ‚ujÄ™ niczego - oÅ›wiadczyÅ‚a stanowczo starusz­
ka, wbijajÄ…c wzrok w Emily. - WybaczyÅ‚am twemu dziad­
kowi, ale nie mogłam wziąć jego bękarta pod swój
dach!
Emily zadrżała, czując łzy cisnące się do oczu. Te
słowa były bardzo twarde.
- Ivan dostaÅ‚ dużo pieniÄ™dzy. Wielokrotność tej su­
my, której wymaga prawo. PogodziÅ‚am siÄ™ z tym. Otrzy­
maÅ‚ pieniÄ…dze na wyksztaÅ‚cenie i dobry kapitaÅ‚ na po­
czątek. Nie ma co go żałować.
Emily nic nie powiedziała. Serce jej się ściskało na
myśl o chłopcu, który przecież nie prosił się na ten świat.
Ale życie uczyniÅ‚o go twardym i niebezpiecznym, żąd­
nym zemsty i skłonnym do zrobienia wszystkiego, co
tylko mogło zranić tych, których uważał za winnych. Czy
gdyby pogodziÅ‚ siÄ™ z babkÄ…, zmiÄ™kÅ‚by i zapomniaÅ‚ o prze­
szÅ‚oÅ›ci? W to raczej wÄ…tpiÅ‚a. Wszyscy opisywali jej dziad­
ka jako człowieka surowego. Ivan Wilse był być może
przede wszystkim nieodrodnym synem swego ojca.
- Wobec tego niech tak bÄ™dzie - powiedziaÅ‚ Ger­
hard, nie spuszczajÄ…c wzroku z Caroline. - Rebekka
i Ivan Wilse zostanÄ… zaproszeni na Å›lub. Nie powinniÅ›­
my dostarczać Wilsemu kolejnych powodów, by czuł się
wykluczony. Jest mężem matki mojego rodzeństwa. To
jest faktem i nie jesteśmy w stanie tego zmienić, chociaż
bardzo byśmy tego pragnęli.
Babka opróżniła kieliszek.
- Pomówmy o czymÅ› przyjemniejszym - zapropono­
wała, prostując plecy.
Emily naprawdÄ™ imponowaÅ‚a siÅ‚a starszej pani, a jed­
noczeÅ›nie jÄ… przerażaÅ‚a. Osoba z rodziny Egeberg naj­
wyrazniej musiała być silna, tak jak silny był swego
czasu dziadek, ojciec ojca. NależaÅ‚o caÅ‚emu Å›wiatu po­
kazać, z jakiej materii jest się zrobionym, i trzymać ludzi [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates