[ Pobierz całość w formacie PDF ]
pragnął rozkoszować się każdą chwilą. Nagle zwrócił uwagę na dzwięki dochodzące z prawej strony. - Oho, kłopoty. To krowa rodzi. Pewno płód się zaklinował. - Skąd wiesz? - spytała Sassy, gdy jechali w kierunku zwierzęcia. - Doświadczenie. Gdy dotarli na miejsce, Luk pomógł Sassy zsiąść, a sam podszedł do krowy. - Nie da rady urodzić sama. Jest tak, jak podejrzewałem. Cielak leży poprzecznie. Krowa rzucała się niespokojnie. - Sassy, przytrzymam jej głowę i przywiążę do pieńka. - A co ja mam robić? - Przynieś mi sznur. Jest przywiązany u siodła. Luk trzymał zwierzę za głowę. Nie było łatwo przywiązać ją tak, by nie mogła zrobić krzywdy ani jemu, ani sobie. Luk działał szybko, tłumacząc Sassy, że w czasie normalnego porodu głowa cielaka znajduje się pomiędzy nogami. - Ten maluch powinien wyjść nogami i głową. Postanowił jednak 79 RS ułożyć się odwrotnie. Sassy, jednocześnie zaskoczona i zachwycona porodem, obserwowała Luka, który spocony z wysiłku, próbował odwrócić cielaka w kanale rodnym. - W porządku. Odwraca się. - Luk! - zawołała Sassy. - Widzę go! - Oczywiście - powiedział szorstko, ustawiając cielaka we właściwej pozycji. - Ten dzidziuś ma swoją wagę. Po kolejnym szarpnięciu cielę wysunęło się z matki. Luk przerwał pęcherz płodowy, by zapewnić mu dopływ tlenu. - W porządku, teraz kolej na mamę. Luk zajął się krową i wypchnął łożysko. Gdy skończył, przysiadł na chwilę na piętach, po czym podszedł do torby przy siodle i wyjął z niej ręcznik. Nalał na ręcznik wody z bidonu i otarł ręce i ramiona. - Teraz będzie już dobrze. - Uśmiechnął się szorstko. -To jeszcze jeden dla Orcie C. Sassy była dumna z Luka do chwili, gdy podszedł do cielaka z jakimś metalowym instrumentem. Ukucnął przy noworodku i uniósł mu ucho. - Co masz zamiar zrobić? Luk spojrzał na nią przez ramię. - Zakolczykować go - powiedział spokojnie. - Nie rób tego. Będzie go bolało. To tylko dzidziuś. - Ten dzidziuś to mój chleb - powiedział Luk i szybko założył kolczyk. - Zauważył wyraz jej twarzy. - Jeśli ja tego nie zrobię, Sassy, zrobi to ktoś inny. Ten cielak jest moją własnością. Potem zostanie oznakowany. Tym właśnie się zajmuję. Ty grasz w filmach i jesteś modelką, a ja prowadzę ranczo. Przełknęła ślinę. Luk przypomniał jej, kim i czym była. I bez ogródek powiedział jej również, jakie było jego życie. - Teraz rozumiesz, po co te olbrzymie śniadania. Potrzebuję sił. - Zauważył, że na chwilę światełko zniknęło z jej oczu. - To wszystko usiłowałem ci powiedzieć. Cieszę się, że to zobaczyłaś. To tylko mała część tego, co dzieje się na ranczo. 80 RS Nie chciała, by myślał, że prowadzi eleganckie życie. Sassy była idealistką. Jego nauczono być pragmatykiem. Cokolwiek teraz ich łączy, skończy się. Znów przełknęła ślinę i powiedziała: - A cielak? Czy możesz go zatrzymać? - Po co? Jako maskotkę? -Zrobiłbyś to? Zobaczył nadzieję w jej oczach. Nie chciała, by cielak został sprzedany, bo była przy jego narodzinach. Mimo, że dobrze wiedziała, po co bydło było hodowane na tym ranczo - na pewno nie po to, by robić z cielaków maskotki. Usiadł na piętach. Miłość zmiękczyła mu serce. - Mogę tylko obiecać, że tu zostanie. Wykorzystamy go jako rozpłodowca. - A po czym poznasz, który to Dzidziuś? - Dzidziuś? - Właściwie Pieszczoch brzmi lepiej. Luk przewrócił oczami i zrobił na uchu cielaka plamę z farby. - Jesteś cholernie uparta. Czy teraz jesteś zadowolona? Sassy rzuciła mu się w ramiona i przewróciła go na plecy. Obsypała jego twarz pocałunkami. Luk wprawdzie nie dotknął jej, ale widać było, że się cieszy jej radością. - Wstawaj, kobieto - powiedział, całując kącik jej ust. -Dusisz mnie. Chodz, jesteśmy już przy strumyku, który prowadzi do miejsca, gdzie pływam. To pięćdziesiąt metrów stąd. Możemy się tam umyć, a potem popływać. Chcę, żebyś to zobaczyła. Jeśli ci się spodoba,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|