[ Pobierz całość w formacie PDF ]
na Ziemi, czułem się jak w piekle. Najstraszniejsze było to, że cały czas odczuwałem spustoszenie w duszy. Wokół mnie nic się nie zmieniło i nikt nic nie zauważył; nie pozbawiono mnie stanowiska duchownego, ani nie opuścili mnie moi przyjaciele, bo zmiany zaszły we mnie. Z mego życia odszedł Bóg. Czułem jakby zabrał On Swoją dłoń i zacząłem słyszeć setki, tysiące głosów, które krzyczały: Teraz jesteś nasz i pójdziesz z do piekła!!! Kiedy Bóg zabrał Swoją opiekę, to zrozumiałem, że ja się tylko bawiłem w kościół i wiarę. Najstraszniejsze w ciągu tych dwóch tygodni było to, że krzyczałem do Nieba, szlochałem, ale Niebo było zamknięte. %7ładnej odpowiedzi, głucha ściana. Szukając w tym czasie uzdrowienia duszy, pościłem więcej niż przez poprzednie 10 lat mojego chrześcijańskiego życia i nic się nie zmieniało, Bóg mi nie odpowiadał. Po trzech tygodniach byłem już na granicy fizycznej śmierci, całkowicie wyczerpany fizycznie, mój układ nerwowy był zupełnie zniszczony i bolało mnie serce, gdyż nie wytrzymywało ciągłego obciążenia stresem. Jezdziłem do wszystkich mężów Bożych w naszym regionie, wszyscy oni modlili się o mnie, ale nie dawało to żadnego rezultatu. Jeśli chcesz przekraczać granice, które ja wtedy przekroczyłem, to nie oszukuj siebie, że w razie zagrożenia przyjdzie mąż Boży, który się o ciebie pomodli i przywróci ci błogosławieństwo. Jeżeli masz nieporządek w stosunkach z Bogiem, błogosławieństwo nie nadejdzie przez nikogo. To były najstraszniejsze trzy tygodnie w moim życiu - chciałem wtedy pokutować, ale nie mogłem, tylko płakałem, to były łzy bólu i duchowej udręki. Moja dusza była tak udręczona, że czasami traciłem przytomność i rozum. Kilka razy byłem gotowy nawet wezwać pogotowie ratunkowe, by mnie zawiezli do szpitala psychiatrycznego. W tych dniach zrozumiałem, że pokuta, to nie tylko nasze postanowienie, ale również i Boża łaska, Boży dar. Chciałem wtedy pokutować, ale nie mogłem, gdyż brakowało mi do tego Bożej łaski. Chcę wam powiedzieć, że jest to wielkie zwiedzenie, gdy chrześcijanin w kącie swojego pokoju pozwala wchodzić do swojego życia grzesznym rzeczom i myśli, że jak będzie miał dosyć tego grzechu, to pójdzie sobie na nabożeństwo i to odpokutuje. W mojej udręce, pewnego razu będąc na kolanach, powiedziałem: Boże już nie mogę wierzyć nawet w to, że Ty mnie słyszysz, pomóż mojemu niedowiarstwu. Jeśli mnie jeszcze miłujesz, to przejaw względem mnie chociaż troszkę Twojego miłosierdzia i łaski . W tym samym momencie poczułem, że do mojej duszy wszedł promień światła. Zacząłem płakać, szlochałem wiele godzin, to były łzy pokuty. Tak było przez kilka dni. Pamiętam jak przez pierwsze 2 dni od samego poranka miałem ogromne pragnienie, by szukać Boga i płakać przed Jego obliczem. Szlochałem i zachwycałem się tym, że Bóg nie tylko zna moje grzechy, ale i zabiera ich ciężar z mojej duszy. W tym momencie byłem gotowy uczynić wszystko dla Boga. Ale chociaż czułem wtedy, że Bóg daje mi pokutę, to demony z nową siłą zaczęły krzyczeć: ''nie, nie wierz temu. Takich rzeczy się nie wybacza! Sprzedałeś swoją duszę, teraz jesteś nasz!'' Moja wiara dopiero zaczynała się pojawiać, jak malutki kiełek, taka bezbronna i słaba, a demony od razu próbowały ją zdusić. Rano pojechałem do Domu Modlitwy. Gdy wyszedłem do przodu, patrzyło na mnie ok.500-600 dusz. Kiedy opowiadałem o wszystkim co przeżyłem, szlochałem, nie wstydziłem się łez. Po mojej pokucie, dotkniętych zostało jeszcze wielu innych ludzi, a ja ponownie poczułem w sobie siły do życia. Powiedziałem wtedy Bogu: Boże, zaczynam wierzyć, że Ty mi wybaczyłeś, ale moja wiara jest jeszcze bardzo słaba, gdyż dopuściłem do rozbicia mojej wiary, proszę Ciebie, jeśli mnie miłujesz, to potwierdz Swoją miłość do mnie . Tej nocy, gdy położyłem się spać, we śnie znalazłem się w otchłani. Nie wiem czy było to piekło czy nie, ale to było głęboko pod ziemią - niski sufit, gliniana podłoga. Tam w ogóle nie było światła, całkowity mrok, ale można było widzieć. Widziałem jakby cele w więzieniu, a w nich wielu wierzących chrześcijan. Wystraszyłem się tego miejsca. Zobaczyłem tam piekarza, który wypiekał biały chleb. Zrozumiałem, że chleb to Prawda, nienaruszalne Słowo Boże. Zrozumiałem, że jeśli wierzący je ten chleb, to Prawda czyni go wolnym. Poznacie prawdę, a prawda was wyswobodzi . I nagle zobaczyłem, że za plecami piekarza umiejętnie chowała się inna postać - diabeł. I kiedy tylko bochenek chleba opuszczał ręce piekarza, on zaraz go przeklinał i chleb czerstwiał. Wtedy zdecydowałem się walczyć z diabłem. Chwyciłem chleb i położyłem się na glinianej ziemi, zakrywając go sobą, by diabeł nie mógł go przekląć. Lecz on zaczął się ze mnie śmiać. Zmiał się demonicznym, szatańskim śmiechem: Ty myślisz, że wygrasz? A pamiętasz nasz pakt? Rozchylił swój płaszcz i wyciągnął umowę. Zrozumiałem, że to, iż sprzedałem duszę diabłu, to nie były tylko głupie gierki komputerowe, ale, że to było absolutnie realne. Opuściły mnie wszystkie siły i cała moja wola. Zrozumiałem, że w żaden sposób nie mogę mu się przeciwstawić i może robić ze mną absolutnie wszystko. On zaczął czytać: Ty >tu padło moje nazwisko sprzedałeś mi swoją duszę . Zatrzymał się na wyroku i powiedział: I tak... (patrzył na mnie zjadliwie, a ja poczułem, że spadam coraz niżej i niżej) & .na wieki należysz do ...Boga! . W tym samym momencie popatrzyłem na i zobaczyłem, że on jest całkowicie zaskoczony i czyta to jeszcze raz. Zatrząsł się i zbladł. Czytał ten pakt jeszcze raz i jeszcze raz. Zrozumiałem, że Bóg Krwią Swojego Syna nawet w diabelskim cyrografie ma władzę zmienić mój i wasz wyrok. Radowałem się jak nigdy w życiu. Diabeł zazgrzytał zębami i znikł. Zrozumiałem wtedy, że moja dusza znowu na wieki należy do Boga, gdyż zmienił wyrok na ułaskawienie. A najmilsze w tej całej historii jest to, że w te dni zrozumiałem, co to jest Boża miłość i przeogromna Jego łaska. Nie mogłem przytoczyć, ani jednego argumentu na to, że jestem dobry, lecz Bóg mnie kocha i dlatego mi przebaczył. Niczego nie mogłem powiedzieć, ale w głębi duszy zrozumiałem, że Pan mi przebaczył. Za to nie można zapłacić żadnymi pieniędzmi - Bóg nas po prostu ułaskawia. W tym momencie zrodziła się w moim sercu wielka wdzięczność która, mam nadzieję, nie pozwoli mi na beztroskie życie przez resztę moich dni. Chwała Jezusowi Chrystusowi! Amen. Anatolij Jermohyn, Jekaterynburg. www.chlebznieba.pl
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|