Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Kiedy wreszcie wybrała właściwe miejsce na sztalugi, przyłapała się na tym, że zastanawia
siÄ™, jak Pierre Valéry radzi sobie ze szkicem Å›wiÄ…tyni miÅ‚oÅ›ci. UprzytomniÅ‚a sobie dwie
sprawy: po
pierwsze, nie powiedziała ojcu o swojej wieczornej przygodzie i po drugie, obiecała
Pierre'owi Valćry, że przyjdzie pozować do obrazu, zapominając, iż dziś wieczorem ma
udać się z ojcem na kolację do hrabiego. Pierwszą kwestię mogła rozwiązać, opowiadając
o wszystkim ojcu podczas lunchu. Przypomniała sobie jednak, jak mówił, że jeśli zacznie
romansować z jakimś mężczyzną, wróci do domu.
Trudno to nazwać romansowaniem  uznała w myślach. Poza tym ojciec może zganić ją
za to, że wyszła z domu, choć obiecała pójść do łóżka. Może być też oburzony, że
rozmawiała z obcym artystą, któremu nie była przedstawiona i o którym nic nie wiedziała.
Lepiej będzie jak nic nie powiem  postanowiła. _ Nie, żebym się... wstydziła tego, co
zrobiłam... ale po prostu... wolę nie niepokoić papy.
Zerknęła w stronę ojca. Przyszło jej na myśl, że nawet kiedy siedzi przy sztalugach, jest
przystojny i wygląda jak prawdziwy dżentelmen. Choć starał się ukryć pod przebraniem
artysty, zdradzała go pańska, szlachetna postawa. Simonetta zastanawiała się, czy do niej
stosuje się to samo, lecz wydało jej się wątpliwe, by ktokolwiek odkrył, że jest
arystokratką. Była na tyle rozsądna, by wiedzieć, że ojciec nie życzyłby sobie tego.
Nie powinnam go niepokoić, skoro dopiero co zaczęła się nasza wspólna przygoda 
pomyślała  bo gotów nigdy więcej nie zabrać mnie ze sobą.
Rano ubrała się bez pomocy pokojówki, a Maria po prostu zostawiła śniadanie na stole w
saloniku, by obsłużyli się sami. Simonetta potrafiła wyobrazić sobie, co czuje ojciec, kiedy
może od czasu do czasu uciec od wystawnego trybu życia, jaki prowadzi w Faringham
Park i pozostałych domach. Zawsze otaczali go ludzie, którzy skakali koło niego,
rozpieszczali go i czekali na jego najmniejsze skinienie/Podobnie było z Simonettą. W
dzieciństwie opiekowała się nią niańka i piastunka. Oprócz nich na usługach pokoju
dziecinnego pozostawała pokojówka i lokaj. Pózniej pojawiły się guwernantki. Uczyły ją
przedmiotów, które ojciec uznał za niezbędne dla jej wykształcenia. W przeciwieństwie do
większości rodzin szlacheckich, które kształciły jedynie synów i zaniedbywały córki,
książę kładł nacisk na to, by Simonetta odebrała taką samą edukację jak jej bracia. Dlatego
też oprócz stałej guwernantki i oczywiście niani, która pozostała z Simonettą do czasu
odejścia na emeryturę, książę zatrudniał nauczycielki francuskiego, greki, łaciny, muzyki i
wielu innych przedmiotów, jakich tylko córka chciała się uczyć. Simonetta brała nawet
korepetycje z matematyki, którą uznała za wyjątkowo nudną i w rezultacie do dziś miała
trudności przy wykonywaniu bardziej skomplikowanych działań arytmetycznych. Po-
nieważ niemal na każdym kroku towarzyszył jej ktoś ze służby, żyła jak w więzieniu i teraz
po raz pierwszy w życiu poczuła się wolna.
Byłoby straszną głupotą  pomyślała  zaniepokoić ojca wiadomością, że zaraz po jego
wyjściu zaczęłam prosić się o kłopoty. Zresztą zbeształby mnie za to, że rozmawiałam z
Pierre'em Vatóry.
Była pewna, że ojciec zabroniłby jej spotykać się z malarzem i kazałby jej obiecać, że nie
będzie sama wychodzić z domu.  Po prostu zapomnę powiedzieć mu o tym, co się
zdarzyło"  pomyślała spoglądając na niebo. Zdawało jej się, że słońce zwalniają od
grzechu i wyrzutów sumienia.
Druga sprawa była znacznie trudniejsza. Musi zawiadomić Pierre'a Valćry, że zapomniała
o wcześniejszym zaproszeniu. Obiecała mu, że przyjdzie; poza tym byłoby wyjątkowo
nieuprzejmie zlekceważyć zaszczyt, jaki jej uczynił mówiąc, że bez niej nie dokończy
obrazu. Jeśli Simonetta się nie pojawi, nie tylko będzie to niegrzecznie z jej strony. Miała
wrażenie, że rozczaruje artystę.
To tylko dlatego że jestem niezbędna w jego obrazie  przekonywała samą siebie.
Jednak uczciwie musiała przed sobą przyznać, że artysta chce ją zobaczyć nie tyle ze
względu na obraz, co dla niej samej, i ona także pragnie się z nim spotkać.
Uczucie pustki w żołądku przypomniało jej, że zbliża się pora lunchu. Ojciec już do niej
machał
 Musimy wracać  powiedział.
Simonetta zdjęła płótno, złożyła sztalugi i zaczęła brnąć przez wysoką trawę w stronę ojca.
 Jak ci idzie, kochanie?  spytał, gdy podeszła.
 Nie za dobrze  przyznała.  Problem w tym, że mnie przytłacza to piękno. Chyba
lepiej poradzÄ™ sobie z czymÅ› mniejszym i Å‚atwiejszym.
 W ten sposób składasz broń  zaśmiał się książę.
 Wiem  rzekła Simonetta  ale musisz przyznać, że to dużo trudniejsze od
wszystkiego, co dotąd malowaliśmy.
 To prawda  odparł ojciec  lecz trzeba wciąż próbować. Mam na myśli nie tylko
malowanie, ale życie w ogóle.
Simonetta uśmiechnęła się.
Książę wziął płótno i sztalugi i bez słowa ruszył w stronę domu. Simonetta chciała
zobaczyć, jak mu poszła praca, powstrzymała się jednak, wiedząc, że ojciec nie cierpi
pokazywać swoich obrazów, dopóki ich nie skończy.
Ojciec i córka nie rozmawiali po drodze. Mieli świadomość otaczającego ich piękna. Byli
głodni i z przyjemnością myśleli o czekającym ich pysznym lunchu. Kiedy doszli do
domu, Simonetta znalazła rozwiązanie dręczącej ją kwestii. Po posiłku posłuży się jakąś
wymówką, by ojciec wyszedł z domu przed nią, i pójdzie w to miejsce, gdzie wczoraj
spotkała Pierre'a Valery. Zapewne umieści ją w środku kompozycji, ale zanim będzie
gotowa mu pozować, może dokończyć resztę obrazu.
Lunch był naprawdę smaczny. Simonetta zabawiała ojca rozmową i czas mijał szybko.
Kiedy książę wypił drugą filiżankę kawy, powiedział:
_ Nie powinniśmy marnować światła. Cała
trudność polega na tym, że światło zmienia się z każdą godziną, z każdą minutą niemal.
Wciąż poprawiam to, co namalowałem, i w takim tempie nigdy nie skończę żadnego
obrazu!
 Na pewno skończysz, papo!  zapewniła go Simonetta.  Musisz namalować
przynajmniej dwa lub trzy płótna. Wezmiemy je do domu, aby w chwilach smutku
przypominały nam piękno i radość, których zaznaliśmy w Les Baux.
Książę wstał od stołu i pogłaskał córkę po głowie.
 Jesteś dobrym dzieckiem, Simonetto  powiedział.  Lubię mieć cię przy sobie.
Miałaś rację: bez ciebie byłbym bardzo samotny.
 Uwielbiam być blisko ciebie, papo. Książę podniósł płótno.
 Jesteś gotowa?  zapytał.
 Idz już, papo. Ja cię dogonię. Chcę znalezć kapelusz, bo mogę dostać udaru. Nie ma
sensu, byś na mnie czekał.
 Masz racjÄ™.
Kiedy wyszedł z domu, Simonetta pobiegła na górę do swego pokoju i wyjęła z kufra
kapelusz z dużym rondem, który w ostatniej chwili tam [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates