[ Pobierz całość w formacie PDF ]
mógł powstrzymać się od złośliwości. - Ciekawe, co zrobiłeś, by na to zasłużyć, Cassidy? - spytał jadowicie. - Coś ostatnio twoja kolekcja starych samochodów nie ma szczęścia, prawda? Naj pierw cukier w tej limuzynie z 1964 roku, teraz stingray posłużył jako ściana do graffiti. - Roześmiał się, najwyraźniej zadowolony z biegu zdarzeń. Carrie i Tyler słuchali jego słów z przerażeniem. Aleksa wpadła w panikę. Co będzie, jeśli Ryan skoja rzy z Benem zdarzenie z cukrem w silniku? Jedno spojrzenie na brata wystarczyło, by się przekonać, że nie czuje żadnych wyrzutów sumienia. - Ciekawe, że wspomniałeś mego starego thunder- birda, Ben - zaczął Ryan. - Mało kto wiedział o tej sprawie, a już na pewno nie o cukrze... - Kelsey, pójdziesz ze mną do baru? - spytała nienaturalnym głosem Aleksa. - Założę się, że masz ochotę na coś zimnego, prawda? Ben, chodź z nami! - Zabrzmiało to jak rozkaz, a nie zaproszenie. Dziewczyna chciała jak najszybciej zabrać stąd brata i uniemożliwić dalszą rozmowę na ten niebez pieczny temat. - Dobry pomysł, Alekso. - Na krótką chwilę udało się Ryanowi pochwycić wzrok dziewczyny. - Idźcie przodem, a ja zaraz was dogonię. Najpierw chciałbym pomówić z Benem -powiedział spokojnym, opanowa nym głosem. Z jego ciemnych oczu trudno było cokolwiek wy czytać. - Zjem lody, prażoną kukurydzę i coś słodkiego - oznajmiła Kelsey. - Pójdę z tobą, maleńka - wtrącił się Nataniel. - Prowadź, Alekso. Zostawić Bena i Ryana, spoglądających na siebie wzrokiem skłóconych wodzów dzikich plemion? Alek sa nie mogła się zdecydować, więc Nataniel wziął sprawę w swoje ręce, chwycił wózek Kelsey i zaczął się z nim oddalać. - Alekso, idziemy! - zawołała dziewczynka. W ten sposób decyzja została podjęta bez udziału Aleksy. Tamci muszą sobie jakoś poradzić. W końcu są jeszcze Tyler i Carrie, którzy zadbają o w miarę normalny przebieg rozmowy. Podążając do baru, Aleksa czuła się tak skonster nowana, że z trudem zbierała myśli. Na szczęście Nataniel i Kelsey nie zwracali na nią uwagi. Roz mawiali o czymś z przejęciem, a potok ludzki unosił ich ku stoiskom z napojami. - To ciekawsze niż oglądanie starych samochodów - uznała Kelsey, rozpakowując ogromny czekolado wy baton. - Masz rację - zgodził się Nataniel, zajęty lodami. - O, nadchodzi twój tata. Aleksa odwróciła się i zobaczyła Ryana, który szybko zmierzał w ich kierunku. - Możemy już iść, Kelsey? - zapytał, gdy tylko się zbliżył. Dziewczynka ściskała w ręku opakowanie prażonej kukurydzy, lody, napój i baton. - Jeszcze nie zjadłam - zaprotestowała. - Możesz wziąć to ze sobą i jeść po drodze do domu. Naprawdę musimy już jechać - powiedział Ryan. Nawet nie spojrzał na Aleksę. Zdążyła już przy zwyczaić się do tego, że przez ostatnie dni stanowiła centrum jego zainteresowania. Dotychczas sądziła, że wcale ją to nie obchodzi, ale teraz... Nie mogła oderwać oczu od Ryana Cassidy'ego, aczkolwiek całkowicie ją ignorował. Ciemnobrązowa koszula doskonale podkreślała kolor jego oczu. Nikt też lepiej niż on nie wyglądał w dżinsach. Długonogi, wąski w biodrach i taki męski. - O czym rozmawialiście z Benem? - spytała z nie pokojem. Zarumieniła się, czując na sobie jego wzrok. Boże,
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|