|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Jesteś zbyt dobra, żebym ci pozwolił odejść. - Co przez to rozumiesz? - zapytała rozdygotana. - Od dawna coś ci dolega, widzę to wyraznie. Jesteś krucha, wątła. A ostatnio dodatkowo cierpiałaś z jakiegoś powodu. Dostrzegam to nie tylko z racji mojego, że tak powiem, artystycznego oka. Biorąc to wszystko pod uwagę i dodając jeszcze twoje czarne, długie włosy oraz ciemnoniebieskie oczy, przez cały czas bliskie płaczu, otrzymujemy obiekt do portretowania, obok którego nie można przejść obojętnie. Chyba wyrażam się jasno? - Jesteś... jesteś niemożliwy. - Patrzyła na niego wzrokiem pełnym niechęci, ale on wytrzymał to spojrzenie. - Być może - odparł i wzruszył ramionami, jakby chciał się wycofać. - Zwykle maluję ludzi, którzy mogą wydać krociowe sumy na portrety mojego pędzla. Są to ludzie bogaci i zepsuci, spełniający wszystkie swoje zachcianki. Powiedziałem ci już, że przyjechałem tutaj, aby uciec od komercyjnych zamówień. Bo portretowanie takich ludzi, to właśnie w pierwszym rzędzie biznes. Nieczęsto mam okazję, żeby malować tak, jak chciałbym. A ty właśnie stwarzasz mi taką okazję. Pragnę cię sportretować. Zgódz się, a będziesz mogła zostać tutaj tak długo, jak tylko zechcesz. Bez jakie- gokolwiek sprzeciwu z mojej strony. Nie będę zwracał uwagi na twoje dziwactwa. - Chcesz przez to powiedzieć, że pragniesz namalować jakieś kuriozum? - z goryczą zapytała Emma i jednocześnie na jej twarzy rumieniec zastąpiła głęboka bladość. 38 S R - Jesteś piękna - oświadczył chłodno, zwyczajnie. Zaczął znów spokojnie jeść, jakby słowa, które wypowiedział, nie miały żadnego znaczenia. W każdym razie odniosła takie wrażenie. Rozumiała, że Jake patrzy na to wszystko okiem profesjonalisty. Z drugiej strony, dotychczas nikt nie powiedział o niej, że jest piękna. Nawet Gareth. I ta świadomość rozpaliła w niej dziwne ciepłe uczucie, jakiego nigdy jeszcze nie doznała. Jake Garrani malował przecież mnóstwo pięknych kobiet, a więc i na nią spoglądał swoim artystycznym okiem. - No i co? Zgadzasz się? - W pytaniu tym brzmiało żądanie natychmiastowej odpowiedzi i Emma powróciła do świata realnego. - Nie - odparła i wzrok jej uciekł w bok. Po pierwsze, odmawiała, bo nie ufała mu w pełni, po wtóre, nie chciała siedzieć godzinami, wpatrując się w Garraniego, przeciwnie, pragnęła zejść mu z drogi. I po trzecie, nie mogłaby siedzieć bez ruchu tak długo, jej noga na, to by nie pozwoliła. - Dlaczego odmawiasz? Czy masz coś bardziej pilnego do roboty lub może nagle przypomniałaś sobie, że posiadasz piękne mieszkanko w Londynie, na Mayfair wśród superbogatych? Jego słowa brzmiały znowu chłodno i zjadliwie. Emma wstała od stołu i skierowała się do drzwi. Chciała wyjść i zapomnieć o wszystkim. - Chyba jednak nie muszę tu pozostać - skłamała raz jeszcze. - A ponadto nie lubię siedzieć godzinami bez ruchu. Po prostu nudzi mnie to. Zrobiła jeszcze krok, ale on znalazł się nagle tuż za nią i na swoim ramieniu poczuła jego twardą, ciężką rękę. - Chcę cię namalować, bardzo tego chcę - wycedził przez zęby. - Przestań wreszcie udawać, że masz dokąd pójść. Przecież, do cholery, widać, że tak nie jest. - Jake westchnął tak głęboko, iż jasne było, że z największym trudem panuje nad swymi nerwami. - Ułatwię ci wszystko. Rozumiem przecież doskonale, że nie możesz długo siedzieć bez ruchu. Wiem, że jesteś kulawa. Emma obróciła się gwałtownie, chciała temu zaprzeczyć. Zaszokowało ją, że jego twarz była tak blisko. Nie dopuścił jej do słowa. Uniknęła kolejnego kłamstwa. - Patrzyłem na ciebie, jak szłaś ścieżką do domu, zaraz po naszym tutaj przyjezdzie. I już wówczas powłóczyłaś nogą, jeszcze nim poślizgnęłaś się na wilgotnych schodach. - Ja... nie masz racji i... 39 S R - A właśnie, że mam. Rozumiałem, że ukrywałaś to przede mną, dlatego o nic nie pytałem. Zresztą, to przecież nie moja sprawa. Nie musisz jednak udawać, że jest inaczej. Ostatecznie od tego, iż powłóczysz nogą, świat się nie zawali. Jake masował rękami jej ramiona, ale chyba robił to bezwiednie. Ze strachem poczuła, że zalewa ją fala gorąca. - To przeminie - powiedziała, jakby się tłumacząc. - Nie będę zawsze kulała. Miałam po prostu wypadek, potrącił mnie samochód i doktor Skelton mówi, że... - Mniejsza o to, co on mówi - Jake uciął krótko. - Nawet jeśli jest to trwałe kalectwo, to i tak nadal jesteś pięknym modelem do portretowania. Pragnę cię
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|