[ Pobierz całość w formacie PDF ]
przy silniku łódki. Kiwnął do mnie. Dokąd idziesz, Bel? Na spacer. Boli mnie głowa. Wróć prędko. Pamiętasz, że dzisiaj jest przyjęcie urodzinowe taty? Będzie mu przykro, jeśli nie przyjdziesz. Obiecałam się nie spóznić i powędrowałam ulicą, z dala od morza. Na głównej drodze skręciłam w lewo, aż doszłam do bram Rosewade i tu się zawahałam. Myślałam ciągle o łańcuszku znalezionym przez panią Trefusis i czułam, że muszę spojrzeć jeszcze raz na Stag at Bay. Na mapie zaznaczona była ścieżka prowadząca prosto z Rosewade do Stag. Początkowo nie mogłam jej znalezć, więc zboczyłam nieco z drogi i wtedy ją zauważyłam. Poprowadziła mnie przez zagajnik, a kiedy drzewa się skończyły, stanęłam. Poniżej, z bardzo bliska, zobaczyłam Stag at Bay. Zamyślona wpatrywałam się w budynek. Czy możliwe, by ktoś poprowadził Ruth tą drogą i bez litości zostawił ją w zajezdzie? Zadrżałam na samą myśl i chciałam się odwrócić, gdy głośny trzask gałązki od strony zagajnika obwieścił, że ktoś się zbliża. Zamarłam. Odetchnęłam dopiero widząc, że na ścieżce pojawił się Mateusz. Stanął jak wryty i rzucił krótkie: Co ty tu robisz? Ja... po prostu patrzyłam wymamrotałam. Wygląda na to, że zbyt mocno interesujesz się sprawami naszej rodziny. Powiedział to bez specjalnego przekonania, zupełnie jakby mówił za kogoś. Ostrożnie rozejrzałam się wokoło. Drzewa w zagajniku stały nieruchomo i nawet śpiew ptaka nie przerywał ciszy. Nie widziałam nikogo, a mimo to czułam, jakby ktoś nas obserwował i spojrzałam pytająco na Mateusza. Chodzmy stąd wyszeptał. Podążyłam za nim. Wyminęliśmy zajazd i weszliśmy na wrzosowisko, gdzie w żaden sposób nie można się było ukryć. Mateusz zatrzymał się przy grupie skał i usiadłszy pociągnął mnie, bym usiadła obok niego. Czułam mocny zapach, a skowronek, jakby był ostatnim ptakiem na tej ziemi, zaczął nagle śpiewać. Dlaczego pojechałaś do kawiarni Aileen Chambers? rzucił w moją stronę. Spojrzałam zaskoczona. Zaprosiła mnie. Jak się dowiedziałeś? Jesteś obserwowana. Nie bądz głupi, Mateuszu. Mówisz jak postać z taniego kryminału. Kto by mnie obserwował? Steve. Na polecenie mojej matki. Powiedziała ci? Tak. Aileen naprzykrza się jej. Prześladuje matkę telefonami, wizytami, grozbami. Dlaczego nie chce uwierzyć w prostą prawdę? Ruth zdecydowała się wyjechać. No więc, czego* chciała Aileen? To chyba zupełnie oczywiste. Czy może nie wiesz, jak bardzo ona i Ruth się przyjaznią? Jak ty, Barby i Gary; ona również należy do waszego zamkniętego kręgu. Myśli o mnie jak o obcej, zupełnie jak ty. Gniewasz się na mnie, bo boisz się mojej ingerencji, ale Aileen próbowała spojrzeć na wszystko od innej strony. To bardzo inteligentna kobieta i nie wystarczy jej unikanie prawdy. Mateusz roześmiał się. Nigdy nie słyszałem podobnych nonsensów. Ta tropikalna gorączka, której nabawiłaś się w Afryce, musiała podziałać na twój umysł. To wszystko nie powinno interesować ani ciebie, ani nikogo innego. Muszę to powtórzyć? Proszę, dla twojego własnego dobra, trzymaj się z daleka. * * * Siedziałam bez ruchu. Czy przez ten krótki moment moje serce przestało bić? W porządku, będę trzymać się z daleka od twoich spraw i twojego życia. A teraz się pożegnamy? Spojrzał na mnie, widziałam, że walczy z sobą. Bel, nie, nie. I nagle jak gdyby jego ramiona żyły własnym życiem, niezależnym od umysłu, przyciągnął mnie mocno do siebie i zmusił, bym usiadła na ziemi. Nie przygotowana na jego gwałtowną reakcję, walczyłam, ale kiedy poczułam jego wargi na moich ustach, poddałam się pocałunkom, moje ciało zapłonęło w odpowiedzi na jego pożądanie, aż w końcu, bez tchu, odsunął się ode mnie. Byłam zbyt poruszona, by zrobić cokolwiek. Pozbawił mnie siły woli, a moja miłość do niego dokonała reszty. Wiedziałam, że zaangażowałam się na całe życie. Usiadł. W jego twarzy nie było triumfu, tylko straszna rozpacz. Mateuszu... To niemożliwe zamruczał. Z bólem serca otoczyłam go ramionami i przyciągnęłam delikatnie jego głowę do swojej piersi, wiedziałam jednak, że to, co powiedział, było prawdą. Niemożliwe, byśmy mogli być razem. Ale to już nie Danny stał na naszej drodze, tylko Ruth. Powiedziałam bez tchu: Nie mogę odjechać, dopóki nie znajdzie się Ruth. Spojrzał na mnie z niedowierzaniem. Po tym wszystkim, co ci powiedziałem, nadal tak głupio się upierasz? Skoro jednak jesteś tak zainteresowana, jej nieobecność nie powinna cię nadal zatrzymywać. Moja matka dostała od niej list. Ruth jest u krewnych we Francji. Jesteś pewny, Mateuszu? Czytałeś ten list? Co ona pisze? Co to za krewni? Zacisnął mocno usta i spojrzał na mnie wrogo. Nasze pocałunki należały już do przeszłości. Wątpisz w moje słowa? Nie w twoje. Mojej matki? No dobrze, widziałeś ten list? Nie mógł skłamać. Zaczerwienił się i widziałam, że wątpi tak samo jak ja. Przypuszczam również, że tak samo jak ja, boi się pomyśleć o innym aspekcie. Jeśli Chantal skłamała na temat listu, czy było słowo prawdy w tym wszystkim, co mówiła do tej pory? Podniósł się nagle i szybko odszedł. Chciałam go zawołać, chciałam biec i prosić o przebaczenie, ale wiedziałam, że to nie ma sensu. * * * Kiedy zniknął mi z oczu, wstałam i poszłam w przeciwnym kierunku. Nie mogłam powstrzymać łez płynących mi po policzkach. Jaka byłam głupia! Pozwoliłam, by Ruth stanęła między nami. Ona przecież nic już nie znaczyła, liczył się tylko Mateusz. Szłam wolno, aż dotarłam do miejsca, gdzie się spotkaliśmy. Jednak nie miałam racji. Ruth była ważna i gdy tak stałam w tym odludnym miejscu, wydało mi się, że byłam jedyną osobą trzymającą w ręku nici dowodów i częściowo znającą prawdę. Nie mogłam już w żaden sposób opuścić tej dziewczyny. Rozglądając się dookoła rozmyślałam, po co Mateusz czaił się w zagajniku. Przede mną zbocze opadało w stronę budynku zajazdu, po lewej stronie strumień toczył się głośno po kamieniach i znikał za zagajnikiem, a po prawej teren wznosił się stromo w górę i mogłam dojrzeć skały, na których siedzieliśmy przed chwilą. Przez dłuższy czas przyglądałam się pustemu krajobrazowi. Coś było nie w porządku, ale nie wiedziałam co. Od strony morza gromadziły się chmury. Zadrżałam, kiedy słońce skryło się za nimi i spadło kilka kropli deszczu. Schowałam się pod drzewem i wtedy zobaczyłam, jak drzwi zajazdu otworzyły się i wyszedł Lukę Trefusis. Szedł w górę po zboczu, a ja, w obawie, by mnie nie zauważył, starałam się wtopić w poszycie lasu. Przeszedł o parę stóp ode mnie, jego twarz miała tak dziwny wyraz, że postanowiłam pójść za nim. Przekradłam się przez poszycie i zdążyłam akurat, by być świadkiem spotkania Luke a ze Stevem Fortisem na skraju zagajnika. Byłam tak blisko, by rozróżnić słowa i serce zabiło mi, gdy usłyszałam swoje imię: jeśli jedna kobieta mogła zaginąć bez śladu, to dlaczego nie dwie? Sparaliżowana ze strachu czekałam, aż odejdą. W końcu rozstali się. Trefusis wracał ścieżką przez zagajnik. Jego kroki były ledwo słyszalne. Prześlizgiwał się jak duży kot delikatnie stawiając łapy. Gdy mnie mijał, wstrzymałam oddech. Steve szybko zniknął mi z oczu, ale nie z umysłu. Czy domyślał się, że byłam gdzieś w pobliżu? Czy widział moje nagłe rozstanie z Mateuszem? Może gotował się do skoku? Kiedy w końcu wróciła mi odwaga, zapadł już zmrok. Drzewa rzucały dziwne
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|