|
|
|
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
WrÄ™czyÅ‚em mu banknot piÄ™ciodolarowy. WestchnÄ…Å‚ gÅ‚Ä™boko, by mi unaocznić mojÄ… pazerność i poczÅ‚apaÅ‚ gdzieÅ› w mrok. OÅ›wietliÅ‚em latarkÄ… dziury w murach. Wykonano jeż ceglanych rurek, byÅ‚y bardzo dÅ‚ugie. Na koÅ„cu przeÅ›witywaÅ‚o Å›wiatÅ‚o dzienne. SÄ…dzÄ…c po Å›ladach na Å›cianach, pierwotnie na wysokoÅ›ci mniej wiÄ™cej metra od podÅ‚ogi, znajdowaÅ‚ siÄ™ jakiÅ› podest, po którym zostaÅ‚y tylko plamy rdzy na Å›cianach. Dziadek przyczÅ‚apaÅ‚ z caÅ‚kiem porzÄ…dnÄ…, aluminiowÄ… drabinÄ…. UstawiÅ‚em jÄ… pod Å›rodkowym otworem i wsunÄ…Å‚em siÄ™ doÅ„. W zamierzchÅ‚ej przeszÅ‚oÅ›ci w jego Å›cianÄ™ wmurowano metalowe uchwyty, umożliwiajÄ…ce zapewne dotarcie gdzieÅ› w górÄ™. - Zwiedzania nie byÅ‚o w umowie - warknÄ…Å‚ palacz. WrÄ™czyÅ‚em mu jeszcze jeden banknot i uspokoiÅ‚ siÄ™. Szyb byÅ‚ wÄ…ski, ale od biedy można siÄ™ byÅ‚o nim wspinać. Trzy metry w górÄ™ i znalazÅ‚em siÄ™ w kolejnym maÅ‚ym pomieszczeniu. StÄ…d także można siÄ™ byÅ‚o wydostać przez niewielkie drzwiczki, zarosÅ‚e caÅ‚kowicie pajÄ™czynami. ByÅ‚em gdzieÅ› na wysokoÅ›ci pierwszego pietra. PodciÄ…gnÄ…Å‚em siÄ™ do otworu w suficie i kontynuowaÅ‚em wspinaczkÄ™. Dziwny szyb miaÅ‚ miejscami w Å›cianach karby gÅ‚Ä™bokie na dwie cegÅ‚y, co upodobniaÅ‚o go nieco do wnÄ™trza rury gigantycznego odkurzacza. KolejnÄ… klitkÄ™ zbudowano znowu z cegieÅ‚, ale uÅ‚ożonych w harmonijkÄ™. CzuÅ‚em wyraznie podmuch biegnÄ…cy z doÅ‚u. ByÅ‚ chÅ‚odny. Ki diabeÅ‚? - pomyÅ›laÅ‚em. Przecież chÅ‚odne powietrze zawsze opada na dół, a ciepÅ‚e wznosi siÄ™ do góry... Z pomieszczenia wychodziÅ‚ w bok wÄ…ski ceglany chodnik. Można byÅ‚o siÄ™ nim posuwać wyÅ‚Ä…cznie na czworaka. RuszyÅ‚em nim. Nieoczekiwanie gdzieÅ› przed sobÄ… spostrzegÅ‚em sÅ‚aby poblask. ZgasiÅ‚em natychmiast latarkÄ™ i przywarÅ‚em do cegieÅ‚ stanowiÄ…cych posadzkÄ™. KtoÅ› lazÅ‚ na czworakach w mojÄ… stronÄ™. WyobraziÅ‚em sobie nagłówki w jutrzejszych gazetach: Muzealnik z Polski wydobyty z szybu wentylacyjnego . ZaczÄ…Å‚em ostrożnie czoÅ‚gać siÄ™ z powrotem. KtoÅ› przede mnÄ… usÅ‚yszaÅ‚ najwyrazniej moje szuranie. Latarka zaÅ›wieciÅ‚a mi prosto w twarz. Trzask repetowanej broni zabrzmiaÅ‚ jak wystrzaÅ‚. - Ach, to ty - usÅ‚yszaÅ‚em znajomy gÅ‚os. Stasia. - Co za miÅ‚e spotkanie - powiedziaÅ‚em zapalajÄ…c latarkÄ™. - Czyżby na tym uniwersytecie używano studentek do czyszczenia wentylacji? - Zgadnij - parsknęła. - I jak? - wskazaÅ‚a kierunek, z którego siÄ™ przyczoÅ‚gaÅ‚em. - Co tam jest? - Pusto - wyjaÅ›niÅ‚em. - Królików w każdym razie już tu nie trzymajÄ…... - Podzielimy siÄ™, jeÅ›li znajdziemy, czy szukamy każde na wÅ‚asnÄ… rÄ™kÄ™? - zapytaÅ‚a. ZadumaÅ‚em siÄ™. - Podzielimy siÄ™ - zdecydowaÅ‚em. - Zawsze we dwójkÄ™ razniej. - No, to za mnÄ…. PoczoÅ‚gaÅ‚a siÄ™ w tyÅ‚ i po chwili znalezliÅ›my siÄ™ w okrÄ…gÅ‚ej salce. Jej sufit znaczyÅ‚o kilkanaÅ›cie krótkich, Å›lepych ceglanych kominów. W podÅ‚odze nawiercono kilkadziesiÄ…t cienkich otworów, z doÅ‚u przeÅ›witywaÅ‚o Å›wiatÅ‚o. ZajrzaÅ‚em w jeden z nich. ByliÅ›my dokÅ‚adnie nad aulÄ… i patrzyliÅ›my przez otwory wentylacyjne ukryte wÅ›ród stiuków sufitu. PrzyÅ‚ożyÅ‚a palec do ust, nastÄ™pnie wskazaÅ‚a wylot korytarzyka na przeciwnym koÅ„cu pomieszczenia. ZrozumiaÅ‚em, że stamtÄ…d przyszÅ‚a. Kolejny pionowy szyb ziaÅ‚ w suficie. PuÅ›ciÅ‚em jÄ… przodem. WspinaÅ‚a siÄ™ z kociÄ… gracjÄ…, obcisÅ‚y kombinezon uÅ‚atwiaÅ‚ jej zadanie. Nieoczekiwanie coÅ› zgrzytnęło. Jak siÄ™ okazaÅ‚o, podniosÅ‚a ciężkÄ…, drewnianÄ… klapÄ™. WyczoÅ‚gaÅ‚a siÄ™ na górÄ™. Po chwili doÅ‚Ä…czyÅ‚em do niej. Z otworu buchaÅ‚ strumieÅ„ chÅ‚odnego powietrza. Zamknęła pokrywÄ™. OÅ›wietliliÅ›my latarkami kolejnÄ… maÅ‚Ä… salkÄ™, do której rzuciÅ‚ nas los. MiaÅ‚a może trzy metry Å›rednicy i co najmniej pięć wysokoÅ›ci. Z góry, przez Å›wietlik, wpadaÅ‚o jasne zimowe Å›wiatÅ‚o. Na jednej ze Å›cian ktoÅ› namalowaÅ‚ czarnym tuszem napis. Jak na komendÄ™ oÅ›wietliliÅ›my go latarkami. - Nie sÄ…dzicie, moi drodzy, że to by byÅ‚o za proste? Przypomnijcie sobie pierwszÄ… część szyfru. Iks Won Chyr - odczytaÅ‚em lekko pochyÅ‚e litery, które kpiÅ‚y z nas w żywe oczy. - Do czarta - sapnęła ze zÅ‚oÅ›ciÄ…. - Iks Won Chyr? - zdumiaÅ‚em siÄ™. - JakiÅ› kumpel inżyniera? SpojrzaÅ‚a na mnie ciężko. - Jak bÄ™dziesz tak wolno myÅ›laÅ‚, nigdy nie dorównasz Panu Samochodzikowi - powiedziaÅ‚a. MilczaÅ‚em patrzÄ…c na napis. - Podacie nam pierwszÄ… część szyfru? - zapytaÅ‚a. - Bo coÅ› mi siÄ™ zdaje, że dobrze wykorzystaliÅ›cie noc. Macie go? - Mamy - przyznaÅ‚em. - Podzielicie siÄ™? PokrÄ™ciÅ‚em przeczÄ…co gÅ‚owÄ…. - Nie mamy prawa... ROZDZIAA SZÓSTY WBREW PRAWOM FIZYKI? " STARCIE Z KGB " PETARDA W SZYBIE " ROZMOWA W STOAÓWCE " ZAGADNIENIE KR%7Å‚ENIA KRWI MilczeliÅ›my siedzÄ…c w półmroku na dnie studni. Nad naszymi gÅ‚owami sunęły burzowe chmury widoczne przez brudne szyby Å›wietlika. OdpoczywaliÅ›my. Przeciskanie siÄ™ przez krÄ™te szyby techniczne byÅ‚o wyczerpujÄ…ce. Ostrożnie pociÄ…gnÄ…Å‚em do góry drewnianÄ…
[ Pobierz całość w formacie PDF ] zanotowane.pldoc.pisz.plpdf.pisz.plcs-sysunia.htw.pl
|
|
|
|
|
Podobne |
|
|
|
|