Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

epicką opowieść o technice rzutu i ostatnich pojedynkach doktora. I tym razem się nie
pomylił.
- Jest fatalnie. Co ja mówię! - Plama na brzuchu pulsowała wraz z oddechem doktora. -
Fatalnie, to mało powiedziane. Jestem gorszy niż nasi w meczu z Ekwadorem. - Zobacz. -
Chwycił lotkę. - Zmieniłem technikę uchwytu, pamiętasz, kiedyś lotkę trzymałem tak, a teraz
tak. - Wykonywał ruchy dłonią, które Paterowi kojarzyły się z językiem migowym. - Poza
tym bark. Widzisz? Bark. Znów rzucam z barku, zamiast z przedramienia. - Kwieciński
wykonał kilka pozorowanych rzutów.
- To może zle ustawiasz się do rzucania - Pater powiedział bardziej z grzeczności niż
rzeczywistej chęci pomocy.
- Właśnie nie! Wyeliminowałem błąd przy ustawieniu, teraz mam stabilną sylwetkę, ale
bark chodzi. Poza tym mam nowe, cięższe baryłki, a baryłka - wskazał metalową część - to
serce lotki. Wiesz - Kwieciński ożywił się ponownie - jakość baryłki zależy od zawartości
wolframu, metalu niezwykle odpornego na odkształcenia i wykorzystywanego w czasie
wojny do produkcji pocisków czołgowych. Jest taki kryminał Roberta Wilsona Zmierć w
Lizbonie. Tam jest dużo o właściwościach wolframu.
- Tak się składa, że widziałem niedawno tę książkę
- Pater coś sobie przypomniał.
- No i tak jak ci mówiłem, zmieniłem uchwyt...
Gdańsk, 26.06.2006, 21:00
Brunet w okularach siedział przy stoliku, pił piwo i czekał. A już myślał, że nic z tego nie
będzie. Kilka miesięcy starań pójdzie na marne. Rano włączył telefon i odebrał pierwszą
wiadomość. Odpisał. Przyszedł kolejny esemes z miejscem i godziną spotkania. Czekał już
pół godziny i zdążył przyjrzeć się oraz zanotować w pamięci, co trzeba jeszcze kupić, by być
bardziej na czasie. Oczekiwanie przedłużało się. Woda toaletowa  Gucci Rush" roztaczała
woń, na którą zwróciło już uwagę kilka dziewczyn. Ekran w komórce doktora Przemysława
Marcińca rozbłysł i pojawiła się nowa wiadomość.  Mam małe opóznienie. Ale to Cię chyba
nie martwi. Jeszcze pół godziny".
Sopot, 26.06.2006, 21:30
- Mamy wolny automat. Gramy - zarządził Kwieciński i wstał od stołu. - Tu są lotki dla
ciebie. Bristowy. Mistrz - spojrzał w stronę plakatu - będzie ci sprzyjać. - Zaśmiał się. - A tak
przy okazji, ma dziś wpaść Generał. Pamiętasz go? Absolutny geniusz.
- Oczy Kwiecińskiego znów zalśniły znajomym blaskiem. - Gdy był w topowej formie i
gdy zostawało mu dwanaście punktów, rzucał podwójne dwa, podwójne dwa. -
Anatomopatolog wskazywał zewnętrzny pasek tarczy oznaczony tą cyfrą. I na koniec jeszcze
podwójne dwa! Niewiarygodne...
Pater słyszał tę historię po raz piąty czy szósty Generał albo Generał Grant z racji
podobieństwa do amerykańskiego prezydenta. Pater był pewien, że nikt z lotkarzy nie widział
podobizny jednego z bohaterów Ameryki, ale komuś się coś skojarzyło i darter z Wybrzeża
został Generałem. Nadkomisarz pamiętał, że Generał jest chorobliwie wręcz chudy, jakby
dopadła go anoreksja. Paterowi wydało się to dziwne, bowiem gracze lotkowi, jakich widział
kilka razy w telewizorze na kanałach sportowych, byli osobnikami o sporej nadwadze. Ich
majestatyczne ruchy przed tarczą kojarzyły się z zapaśnikami uprawiającymi sumo. Albo z
nadętymi indorami, z grubymi złotymi bransoletami na grubych przegubach i z sygnetami na
palcach jak parówki.
Generał na co dzień pracował w sklepie z pralkami, lodówkami i odkurzaczami, a przez
kilka lat - tę historię Pater także słyszał po wielekroć - drugą pensję wyrabiał lotkami. W
żargonie lotkarzy to, co robił Generał, nazywało się podpuszczaniem frajera. Pojawiał się w
miejscach, gdzie grano na pieniądze, siadał, obserwował, pytał o zasady gry, a potem o to, czy
może się dołączyć.  I tak rzucał od niechcenia - zwykł kończyć tę opowieść Kwieciński - siał
po tarczy, a nagle myk, i niby przypadkiem kończył grę. Objezdził kilka województw, zanim
się zorientowali i przestali z nim grać".
Gdańsk, 26.06.2006, 21:30
Podpuszczanie frajera. Wygolony na łyso chłopak siedział przy barze i spoglądał na
mężczyznę o ciemnej karnacji. Swoją ofiarę namierzył bez trudu. Wystarczyło wybrać numer
i patrzeć, który z gości odbierze telefon. Facet w okularach wygrywał palcami jakąś
melodyjkę na blacie stołu i pił trzecie piwo. Było widać, że się niecierpliwi. Kilka razy
podnosił się i wychodził przed klub. Chłopak odchodził od baru i patrzył, czy mężczyzna -
coraz bardziej poirytowany - się nie rozmyśli. I tym razem brunet w okularach i opiętym T-
shircie powrócił do stolika. Już chyba czas - pomyślał chłopak. Czas na ostateczny ruch.
Ponownie odwrócił się w stronę barmanki, zapłacił i wyszedł. Sięgnął do kieszeni po telefon.
Drugą dłoń także trzymał w kieszeni. Zaciśniętą na rękojeści noża.
Sopot, 26.06.2006, 21:50
Wrócili do stolika. Pater przegrał dwie partie i z ulgą sięgnął po piwo. Kwieciński nie [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates