Strona poczÂątkowa
 
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

wściekłości, na który niedzwiadek odpowiadał piskliwym płaczem, a Gerard
strzałami w ciemność.
Czwartego dnia zabawa w oblężonego znudziła się Gerardo-
nieazwiaałta uu
nie chatę i poszedł do miasta. Nie zaczepiło go nic. Gdy następnego dnia wracał
do domu, był w najlepszym humorze: w Mont Laurier korzystnie sprzedał
niedzwiadka.
Wracając struchlał; oto na miejscu swej chaty ujrzał kupę dymiących zgliszcz.
Razem z chatą spłonął cały jego dobytek. Ze śladów wyczytał, że pod jego
nieobecność niedzwiedzica włamała się do domu, zniszczyła wszystko, co tam było,
i przy tym przewróciła widocznie piec z nie dogaszonymi węglami.
Gerard nie miał już ochoty od nowa budować chaty. Obrzydło mu życie w lesie.
Poszedł zgnębiony do miasta i został za-miatacłem ulic.----------
Jeszcze tej samej nocy, której słyszeliśmy głos niedzwiadka, miałem chwilę
radosnego wzruszenia. Na północnym nieboskłonie pojawiła się bladoniebieska
łuna, pierwsza w tym roku zorza polarna.'Był to dobry znak. Zapowiadał, że
nastaną niebawem chłody, że zatem trzeba skończyć wywczasy w dolinie St. Denis i
ruszyć na północ, w ostoje łosi, ku Oskelanoe River
Kanadyjska jesień i okres wielkich łowów .rozpoczynały się znakiem na niebie.
d
Z WRÓBLEM
Z Val des Bois wróciłem do Montrealu, by poczyni?: ostatnie przygotowania do
wyprawy na północ. Pewnego dnia zwiedziłem port nad Rzeką Sw. Wawrzyńca. W
porcie podziwiałem olbrzymie elewatory,  silos", z których wypływały szerokimi
rurami strumienie pszenicy i tonęły we wnętrzu czekających statków.
Jerim-i v. rur była uszkodzona i od czasu do czasu wybadały z niej ziarna na
ziemię. Korzystało z tego stado kikunastu ptaszków; pszenicę zjadały z wielkim
apetytem, złodziejskim pośpiechem i ogłuszającym świegotem. Już z daleka
poznałem złodziejaszków. Były to wróble, nasze poczciwe, europejskie wróble.
Gdy podchodziłem bliżej, niechętnie się zrywały, siadały na rurze i z góry
ostrym jazgotem wymyślały intruzowi. Nie ukrywały swego niezadowolenia, były
śmieszne, wyzywające i jakieś czupurniejsze niż w Europie. Widok znajomych
uliczni-ków sprawiał mi radość.
Jeszcze więcej uradowała się Ameryka, gdy w roku 1850 zawitała na jej ziemię
pierwsza parka europejskich wróbli. Parka doznała królewskiego przyjęcia.
Ameryka była wtedy młoda, uczuciowa i skłonna do gwałtownych, sentymentalnych
wzruszeń. Amerykanie na widok wróbli z lekka oszaleli, a najlepszym wyrazem ich
egzaltacji był płomienny artykuł ornitologa Hort Merriama w  New York Herald",
rozpoczynajÄ…cy siÄ™
/uneryiu nasi
we tomahawki i okrzyki wojennej nienawiści; dziś, gdy przywędrowały oto do nas
pierwsze wróble z Anglii, otwieramy skrzydlatym pielgrzymom nasze wezbrane serca
i czułe ramiona i wołamy: Witamy was, witamy, o piękne ptaszęta boże,
oddychajcie wolnością Ameryki, rozmnażajcie się i spożywajcie dary naszej
gościnnej ziemi!..."
Tak przywitano dwa pierwsze wróble w Ameryce Północnej. Szczęśliwa para wróbli
"miała legion oddanych sobie opiekunów, którzy przynosili jej wyszukane
smakołyki. Karmili tak szczodrobliwie, że po niewielu tygodniach sielanka
dobiegła żałosnego kresu: łakome wróbliska zbytnio się obżarty, zepsuły sobie
żołądki i zdechły. Lecz śmierć ich nie zahamowała amerykańskiego zapału.
Towarzystwo Przyjaciół Wróbla rozgorzało żądzą czynu i wkrótce sprowadziło z
Europy kilkadziesiąt nowych par ptaszków, które tym razem świetnie się
zaaklimatyzowały.
Wróble, otoczone troskliwą opieką, zaczęły się szybko rozmnażać. Wędrowały uO
mnazac. węioay o y , 3
przybywały, budziły żywiołowy zachwyt i podniosły nastrój. Ludzie nie posiadali
się z radości i wszędzie w ogrodach przybijali do drzew maleńkie drewniane
domki, ażeby gości zwabić.do przytulnych gniazdek. W niektórych miastach były po
dwa, trzy domki na każdym drzewie i stolarze się bogacili. W innych miastach
publicznie szafowano hojnym pokarmem, a burmistrze prześcigali się wzajemnie w
gorliwości. Fabrykanci wymyślali specjalny, delikatny żer dla ukochanych
ptaszków; redaktorzy popisywali się wiedzą ornitologiczną, poeci rymowali hymny
pochwalne. Takich to honorów doczekały się wróble, nasze szare darmozjady, i
trzeba nicponiom przyznać, że gruntownie wyzyskały uśmiech losu: żarły śmiało i
wspaniale się mnożyły, straszliwie łapserdaki się mnożyły.
%7ływiołowy .zapał dla wróbli wypływał nie tylko z dziecinnej uczuciowości
Jankesów. Wchodziły w grę i inne powody. W owe czasy, w połowie XIX wieku,
Ameryka wciąż jeszcze
75
gland. Bogacący się, prostacki Amerykanin czerpał nastroje-i przykłady z Anglii;
wszystko, co od niej pochodziło, przyjmował z niekłamanym szacunkiem, wręcz
uwielbieniem. Często zapał ponosił go i przybierał formy niezwykłe, tracące
groteską. Prawdopodobnie dlatego, że wróble pochodziły z Anglii, doznały tak
niezwykłego przyjęcia; rzecz znamienna, że nawet amerykańska nomenklatura
naukowa oznaczyła je wyraznie jako  angielskie wróble", the English sparrows. [ Pobierz całość w formacie PDF ]
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • cs-sysunia.htw.pl
  •  
     
    Podobne
     
     
       
    Copyright © 2006 Sitename.com. Designed by Web Page Templates